Sebastian Przyrowski transferowym niewypałem Górnika Zabrze

Sebastian Przyrowski był jednym z zawodników, którzy przed sezonem 2015/2016 dołączyli do kadry Górnika Zabrze. Doświadczony bramkarz jest jednocześnie największym transferowym niewypałem śląskiego klubu.

Po zakończeniu poprzedniego sezonu z Górnika Zabrze do ligi cypryjskiej odszedł Pavels Steinbors, który przez dwa lata był pewnym punktem śląskiego zespołu. Jednak po tym, jak Łotysz zdecydował się opuścić Zabrze, włodarze klubu stanęli przed trudnym zadaniem znalezienia wartościowego bramkarza, który będzie numerem jeden. W kadrze Górnika byli wówczas Grzegorz Kasprzik oraz niedoświadczeni Mateusz Kuchta i Marcin Michalak.

Wybór padł na Sebastiana Przyrowskiego - bramkarza z nazwiskiem, niezbędnym doświadczeniem, byłego reprezentanta Polski. 33-latek pamiętany był również ze swoich spektakularnych błędów, które pieszczotliwie nazywane były "przyrosiami". Nowy bramkarz Górnika Zabrze miał na swoim koncie 201 występów w Ekstraklasie w barwach Dyskobolii Grodzisk Wielkopolski oraz Polonii Warszawa.

Po sezonie 2012/2013 Przyrowski opuścił ligę polską i przeniósł się do greckiego APO Levadiakos, gdzie spędził półtora roku i łącznie rozegrał 19 ligowych spotkań. Przed rundą wiosenną poprzedniego sezonu "Przyroś" wrócił do ojczyzny, a jego nowym pracodawcą został walczący o utrzymanie w I lidze GKS Tychy. Przyrowski z miejsca został podstawowym golkiperem śląskiej drużyny, ale nie zdołał uratować jej przed spadkiem. Warto też dodać, że nie zdarzył mu się praktycznie żaden banalny błąd, przez który GKS straciłby bramkę.

Sezon 2014/2015 był dla Przyrowskiego nieudany, a jednak mimo to znalazł pracodawcę w najwyższej klasie rozgrywkowej. Sięgnął po niego Górnik Zabrze. 33-latek prowadził również rozmowy z Zagłębiem Lubin, ale ostatecznie zdecydował się pozostać na Śląsku. - Chciałem wybrać najlepszą dla siebie ofertę pod względem sportowym i uważam, że ta z Zabrza była pod tym względem faktycznie najlepsza - przyznał Przyrowski.

W trakcie okresu przygotowawczego "Przyroś" spisywał się na tyle dobrze, że wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie zabrzańskiego klubu. Już w meczu 1. kolejki z Wisłą Kraków popełnił kardynalny błąd, po którym Górnik stracił gola. - Może nie tak to sobie wyobrażałem, ale chciałem wrócić do Ekstraklasy i cieszę się, że mogłem znów w niej zagrać w barwach Górnika - powiedział Przyrowski po meczu z Wisłą.

Łącznie "Przyroś" wystąpił w pięciu meczach Górnika Zabrze. Po przegranej w fatalnym stylu z Termalicą Bruk-Bet Nieciecza były reprezentant Polski stracił miejsce między słupkami bramki Górnika. Zastąpił go niedoceniany przed sezonem Grzegorz Kasprzik. Obecnie Przyrowski gra w III-ligowych rezerwach zabrzańskiego klubu i śmiało można go określić największym transferowym niewypałem 14-krotnym mistrzów Polski.

Statystyki Przyrowskiego w tym sezonie są fatalne. W pięciu meczach puścił 12 bramek i obronił tylko 7 strzałów, co przełożyło się na skuteczność interwencji na poziomie 36,8 proc. Przyrowski, pisząc kolokwialnie, w pierwszych meczach sezonu "puszczał wszystko co leciało w światło bramki Górnika". Pokazał zdecydowanie zbyt mało, by dalej grać w Ekstraklasie. Dobrą formę prezentują w ostatnich tygodniach Grzegorz Kasprzik i Radosław Janukiewicz. Wątpliwe zatem, że Przyrowskiemu pozostanie coś innego niż gra w III-ligowych rezerwach.

[b]Łukasz Witczyk
#dziejesiewsporcie: syn Kluiverta już strzela w Ajaksie

[/b]

Komentarze (0)