Po zaciętym meczu Ruch Chorzów 1:0 pokonał Śląsk Wrocław. Widowisko zyskało na jakości dopiero po przerwie, kiedy jednak gole już nie padły. - Nie był to jakiś piękny, widowiskowy mecz. Był to pojedynek, w którym bardzo nam zależało nam zwycięstwie. Temu celowi była podporządkowana nasza gra - powiedział po spotkaniu trener Niebieskich Waldemar Fornalik. - Zdawaliśmy sobie sprawę, że gdybyśmy zagrali swobodniej, z mniejszą dyscypliną taktyczną w defensywie, to Śląsk ma na tyle dobry zespół, że potrafiłby to wykorzystać i nas skontrować. Zresztą takie sytuacje w pierwszej połowie miały miejsce. Udało nam się zażegnać niebezpieczeństwo po wcześniejszych stratach. Tym bardziej cieszymy się, że wygraliśmy i trzy punkty możemy dopisać do swojego konta - dodał szkoleniowiec Ruchu.
Ostatnie minuty pojedynku były emocjonujące. Ruch mądrze się bronił, jego kapitan Rafał Grodzicki wyleciał z boiska, a w doliczonym czasie Patryk Lipski nie potrafił wykorzystać "jedenastki". - Było nerwowo. Szkoda, że Patryk nie strzelił bramki z rzutu karnego, wtedy spokojniej byłoby w ostatnich dwóch, trzech minutach. Wynik jest korzystny dla nas, bardzo się cieszymy, bo od jakiegoś czasu nie wygraliśmy spotkania. Te trzy punkty są bardzo cenne, tym bardziej w okolicznościach tak wspaniałego jubileuszu, 500. meczu Łukasza Surmy. Jest to pewnego rodzaju prezent od drużyny i sztabu szkoleniowego z okazji tej uroczystości - stwierdził Waldemar Fornalik.
Opiekun Niebieskich miał pretensje do Rafała Grodzickiego o niepotrzebne osłabienie zespołu. - Chodzi mi o pierwszą sytuację kiedy Rafał był faulowany przez Kiełba. Sędzia odgwizdał faul i niepotrzebne były późniejsze gesty w stosunku do zawodnika. Trzeba być bardziej odpowiedzialnym w takich sytuacjach - denerwował się szkoleniowiec Ruchu.
{"id":"","title":""}