Chyba tylko kataklizm mógłby sprawić, że Łukasz Surma w piątek nie zagrałby w spotkaniu Ruchu Chorzów ze Śląskiem Wrocław. Dla 38-letniego zawodnika będzie to mecz nr 500 w polskiej ekstraklasie! Surma będzie pierwszym w historii graczem, który ma za sobą co najmniej pięć setek gier. - Specjalnie nie myślę o tym spotkaniu. Teraz mecz goni mecz, jesteśmy w środku rundy. Ten pojedynek traktuję jak każdy inny - powiedział kapitan Niebieskich.
Surma to jeden z kilku zawodników Ruchu plasujących się w czołówce klasyfikacji wszech czasów w liczbie występów w polskiej ekstraklasie. - Coś w tym jest, że sporo gier mają związani z Ruchem piłkarze jak Dariusz Gęsior, Marek Zieńczuk czy Marcin Malinowski. Trzeba jednak pamiętać, że z czasem liczba meczów, a także tempo gry zwiększyło się. Inaczej się trenuje niż chociażby 20 lat temu. Dzięki temu można wydłużyć karierę - stwierdził piłkarz, który kiedy przychodził do Ruchu występował m.in. z Mariuszem Śrutwą, Krzysztofem Bizackiem czy Piotrem Lechem, którego syn obecnie jest trzecim bramkarzem klubu z Chorzowa. - W Ruchu zawsze wiele zależało od charakteru szatni. To jest to coś szczególnego i na tym musimy budować swoje sukcesy. Przecież w niełatwych warunkach od 2000 roku Ruch cztery razy był na podium. Dla mnie przed ponad rokiem wywalczone 3. miejsce jest jak mistrzostwo Polski - stwierdził piłkarz.
[b]
[/b]Surma w piątek zagra po raz 500. w lidze. Piłkarz nie wie jeszcze jak długo będzie grał w piłkę na profesjonalnym poziomie. - W piłce nie ma co zbyt daleko wybiegać w przyszłość, nie ma co planować. Kiedyś pewne marzenia miałem, ale przyznam, że większości nie udało się zrealizować. Kiedy się jest młodym i ogląda się mecze Ligi Mistrzów to chyba każdy marzy co najmniej o grze w tamtejszych rozgrywkach. Nie było mi to dane. Kiedyś z Legią było blisko, ale odpadliśmy z Szachtarem Donieck. Kolejnej szansy awansu do elitarnych rozgrywek już nie miałem. Miałem również nadzieję na większą liczbę występów w reprezentacji Polski - powiedział Surma, który przyznał, że mimo dużego doświadczenia wciąż przed meczem stresuje się. - Gdyby nie było stresu to nie byłoby motywacji do poprawy swojej gry w kolejnym meczu. Nie wiem czy taki stres jest dobry, bo przyznam, że czasami jest to męczące. Ja czy niewiele młodszy Marek Zieńczuk często się denerwujemy czy na czas zdążymy dojść do odpowiedniej dyspozycji. Samo doświadczenie to nie wszystko - podsumował zawodnik Ruchu.
Przypomnijmy, że Łukasz Surma jest wychowankiem Wisły Kraków, z której przeszedł w 1998 roku do Ruchu, po konflikcie z ówczesnym szkoleniowcem Białej Gwiazdy Wojciechem Łazarkiem. Z Chorzowa piłkarz został sprzedany w 2002 roku do Legii Warszawa, a pięć lat później wyjechał z Polski do Izraela, gdzie grał przez rok, a kolejne pół roku spędził w Austrii. Do kraju Surma powrócił zimą 2009 roku i podpisał kontrakt z Lechią Gdańsk, gdzie spędził 4,5 roku. Latem 2013 roku, po niemal jedenastu latach, piłkarz wrócił na Cichą. Do tej pory w 499 meczach w ekstraklasie zdobył 26 bramek.
15 milionów za Jodłowca? "Nie ma co szaleć..."
{"id":"","title":""}
Tutaj: