Rywalizacja w Żylinie miała dla obu drużyn ogromne znaczenie. Ukraińcy liczyli na zwycięstwo i co najmniej zrównanie się w tabeli ze Słowakami (przeskoczyliby ich w przypadku wygranej w każdym innym rozmiarze aniżeli 1:0). Drużyna Jana Kozaka nie zamierzała do tego dopuścić i swój cel zrealizowała, choć nie zaprezentowała futbolu najwyższej jakości.
Spotkanie zapowiadało się ciekawie, ale z dużej chmury spadł mały deszcz. Brakowało składnych akcji i dogodnych sytuacji do strzelenia goli. Przed przerwą Andrij Piatow musiał bronić groźną próbę Marka Hamsika, a większość pozostałych uderzeń była niecelna. Ukraińcy dłużej mieli piłkę w posiadaniu, jednak nie przekładali tego na stwarzanie zagrożenia dla Matusa Kozacika.
Po zmianie stron nie zmieniło się wiele - przede wszystkim kibice nie byli świadkami wartych odnotowania wydarzeń pod bramkami. Szarpali na skrzydłach Jewhen Konoplianka oraz Andrij Jarmolenko, jednak nie robiło to wrażenia na słowackiej formacji obronnej dyrygowanej przez Martina Skrtela. W końcówce meczu sił z rzutu wolnego spróbował Jarosław Rakickij, lecz Kozacik nie popełnił błędu.
Podział punktów niewątpliwie cieszy Słowaków, którzy mają lepszy bilans bezpośrednich spotkań z Ukraińcami, a przed sobą pojedynki z Białorusią oraz Luksemburgiem. W tych okolicznościach jest niemalże niemożliwością, by pozwolili się zepchnąć z drugiej lokaty i nie sięgnęli po bezpośredni awans.
Składy:
Słowacja: Kozacik - Pekarik (50' Salata), Skrtel, Hubocan, Gyomber - Kucka, Pecovsky - Mak (84' Stoch), Hamsik, Duris - Vittek (66' Jakubko).
Ukraina: Piatow - Fedecki, Chaczeridi, Rakickij, Szewczuk - Stepanenko, Rybałka - Jarmolenko, Rotan, Konoplianka - Kraweć (90+1' Hładkyj).
Żółte kartki: Hamsik, Gyomber (Słowacja) oraz Rybałka, Konoplianka, Stepanenko (Ukraina).
Sędzia: Martin Atkinson (Anglia).
Białoruś - Luksemburg 2:0 (1:0)
1:0 - Gordejczuk 34'
2:0 - Gordejczuk 62'