Trener Korony apeluje: Musimy ten zespół wzmocnić

- Jeżeli chcemy żeby Korona po dziesięciu latach gry w Ekstraklasie nadal w niej pozostała musimy ten zespół wzmocnić - mówił po remisie z Pogonią Szczecin szkoleniowiec kieleckiej drużyny.

Stara piłkarska prawda mówi, że jeśli nie możesz wygrać musisz zremisować. W Kielcach punkt zdobyty w starciu z Pogonią Szczecin przyjęto z szacunkiem. - Jak najbardziej sprawiedliwy wynik. Chciałem pochwalić swój zespół, a w szczególności Krzysztofa Kiercza i Rafała Grzelaka. Obaj dopiero zaczynają grać. Myślę, że nasz nowy kapitan (Kamil Sylwestrzak - przyp. red.) również zagrał przyzwoite zawody. To samo Przemek, który boryka się ze swoimi problemami, ale gra na tyle ile może. Moglibyśmy tak wymieniać natomiast tak na dłuższą metę się nie da - powiedział Marcin Brosz.
[ad=rectangle]

Co ma na myśli trener Korony? Oczywiście sytuację kadrową swojego zespołu. - Jeżeli chcemy żeby Korona po dziesięciu latach gry w Ekstraklasie nadal w niej pozostała musimy ten zespół wzmocnić. To jest newralgiczny moment, w którym widać, że gdy wypadli nam ze składu Radek Dejmek, Siergiej Pilipczuk i Piotrek Malarczyk tworzymy inny zespół. Nie dlatego, że ci chłopcy grają gorzej, ale dlatego, że na wszystko potrzeba czasu - komentował.

- Jeżeli w kadrze jest 5-6 nowych zawodników nie możemy liczyć na to, że będziemy zespołem, który dobrze odbiera piłkę i dobrze nią operuje. Na teraz są to potężne ambicje tych chłopaków. Ekstraklasa to jest jednak elita i żeby w niej być zespół musi być silniejszy i skonsolidowany - stwierdził Brosz.

42-latek zwrócił uwagę, że złocisto-krwiści mierzyli się z bardzo dobrym zespołem. - Proszę zobaczyć jaką ławkę ma Pogoń. Od takich zespołów trzeba wymagać progresu, a my znowu się przeciwstawiliśmy. Momentami prowadziliśmy grę, rozegraliśmy kilka ciekawych dynamicznych akcji i ciężko znaleźć takie rażące błędy po naszej stronie. Nasi zawodnicy zagrali na swoim przyzwoitym poziomie, a nie jest to takie łatwe, chociażby dlatego, że straciliśmy dwa filary w defensywie.

Odrobinę słabiej w starciu z Portowcami wypadł chwalony na początku sezonu Marcin Cebula. Szkoleniowiec nie ma jednak pretensji do swojego podopiecznego. - Marcin zaczął grać systematycznie i ma prawo się mylić. Nigdy nie grał tak dużo minut, do tego ma bardzo dużo zadań i nie są one tylko ofensywne, bo również defensywne. Jego dyspozycja jest dla nas przewidywalna i stąd te zmiany w okolicach 60. minuty, bo do tego momentu może grać na przyzwoitym tempie. To jest młody organizm i musi regularnie pracować, żeby być coraz to lepszym piłkarzem - kończy.

Komentarze (1)
endriu122
30.08.2015
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Wzmocnienia są konieczne,pytanie tylko jak znalezć kasę na dobre transfery?