Po sześciu meczach eliminacji Euro 2016 reprezentacja Polski z czternastoma punktami na koncie zajmuje pozycję lidera grupy D. O jednej punkt mniej ma reprezentacja Niemiec, która znajduje się na drugim miejscu.
- Po mundialu w Brazylii mistrzowie świata znaleźli się w lekkim kryzysie, na co na pewno złożyło się wiele czynników. Myślę, że trochę za bardzo udzieliła im się euforia po triumfie w Brazylii. Poza tym mieli bardzo krótką przerwę przed nowym sezonem, co musiało mieć wpływ na ich dyspozycję - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Andrzej Juskowiak.
[ad=rectangle]
- Cieszy to, że Polska zdołała wykorzystać ich niemoc. Kolejne mecze również potoczyły się dla nas bardzo korzystnie, dzięki czemu wypracowaliśmy sobie pozycję lidera. Teraz to my rozdajemy karty i mamy doskonałą sytuację do tego, żeby wywalczyć awans na Euro 2016 - dodaje.
Początek eliminacji był w wykonaniu reprezentacji Niemiec bardzo nieudany. Choć w pierwszym spotkaniu zawodnicy Joachim Löwa pokonali Szkocję 2:1, to w kolejnych meczach pogubili punkty - najpierw przegrali z Polską 0:2, a później w doliczonym czasie gry w spotkaniu z Irlandią wypuścili z rąk prowadzenie. Mecz zakończył się remisem 1:1.
- W drużynie było więcej nagłych zmian, niż mogłem się spodziewać po mistrzostwach świata. Chodzi o to, że nie miałem do dyspozycji nie tylko trzech piłkarzy, którzy zakończyli kariery w kadrze (Lahm, Klose, Mertesacker - przyp. WP.PL), ale także czterech czy pięciu kolejnych, którzy w normalnych warunkach wyszliby na boisko, ale wyeliminowały ich kontuzje - tłumaczył wówczas selekcjoner Joachim Löw.
Późniejsze zwycięstwa Niemców z Gruzją i Gibraltarem nie powiedziały wiele o obecnej sile mistrzów świata. Zwłaszcza że w czerwcowym meczu towarzyskim Niemcy przegrali 1:2 z reprezentacją Stanów Zjednoczonych. Spotkanie to pokazało, że mają spore problemy z formacją obrony. Trzeba jednak zaznaczyć, że nie wystąpiła w nim dwójka czołowych stoperów - Mats Hummels i Jerome Boateng.
- W ostatnich kilkunastu latach szkolenie w Niemczech było nastawione na ofensywę. To dlatego w ich reprezentacji pojawiają się dziś problemy obrony. Dawniej żelazna defensywa była u nich podstawą sukcesu. Teraz proporcje się odwróciły i to atak jest dla nich najważniejszy. Bundesliga jest jednak tak silną ligą, że gwarantuje dostarczenie nowych obrońców wysokiej klasy do reprezentacji - uważa Andrzej Juskowiak.
- A jeżeli chodzi o porażkę z USA, to Niemcom zawsze ciężko się z nimi grało. To bardzo wybiegany zespół, który nie pozostawia wiele miejsca na boisku - wyjaśnia „Jusko”.
W ostatnich miesiącach w niemieckich mediach głośno mówiło się o problemach Mario Götze, który nie prezentował dobrej formy. Niedawno agent zawodnika Volker Struth zaatakował trenera Josepa Guardiolę, mówiąc, że ten zniszczył go w Bayernie Monachium.
Jeszcze w ubiegłym sezonie były niemiecki piłkarz Dietmar Hamann przekonywał, że najlepiej byłoby, gdyby Götze jak najszybciej zmienił klub. Mimo to Joachim Löw na każdym kroku zapewnia, że nie zamierza rezygnować z „Super Mario”, który jest ważną postacią w jego drużynie.
- Löw dobrze wie, co robi. Götze to piłkarz nietuzinkowy, który potrafi w pojedynkę wygrać mecz, a nawet strzelić gola decydującego o zdobyciu przez reprezentację mistrzostwa świata. W ostatnich miesiącach grał poniżej oczekiwań, ale cały czas pozostaje piłkarzem o wielkich umiejętnościach. Reprezentacja na pewno będzie miała z niego wiele pożytku - przekonuje Juskowiak.
- Być może Joachim Löw liczy na to, że Mario pokaże teraz swoją sportową złość. Ewentualny występ w reprezentacji na pewno dowartościuje tego zawodnika. To może być bardzo dobre zagranie. Pozostaje pytanie, czy w trakcie zgrupowania Götze zdoła znaleźć optymalną formę. Z punktu widzenia Polski - najlepiej by było, żeby to Guardiola miał rację - zaznacza były napastnik Biało-Czerwonych.
Joachim Löw stawia sprawę jasno - w najbliższych meczach z Polską i Szkocją jego zawodnicy koniecznie muszą odnieść dwa zwycięstwa. Andrzej Juskowiak nie ma wątpliwości, że we Frankfurcie Polaków czeka niezwykle trudny mecz. Znacznie trudniejszy niż ten w Warszawie.
- Niemcy będą chcieli pokazać, że porażka w Warszawie była dla nich wypadkiem przy pracy. Musimy się spodziewać, że od początku narzucą bardzo mocne tempo i spróbują zepchnąć nas pod pole karne - przewiduje były napastnik VfL Wolfsburg.
- Myślę jednak, że do końca się nie odkryją, bo dobrze wiedzą, że Polacy potrafią grać z kontry. Jeżeli tylko zostawi się nam trochę miejsca, to w ciągu kilku minut możemy strzelić kilka goli. W ataku mamy zawodników, którzy wiedzą, jak się w takich sytuacjach zachować. I miejmy nadzieję, że zdołają tę wiedzę wykorzystać - kończy.
[b]Michał Bugno, Wirtualna Polska
[/b]
Remis z Irlandią , Australią czy z kim tam jeszcze to też wypadki?
Dużo tych wypadków jak na parę meczy rozegranych w krótkim czas Czytaj całość