Lech Poznań stracił w środę szansę na przełamanie niemocy polskich drużyn w eliminacjach Ligi Mistrzów. Przegrał dwumecz z renomowanym i silnym FC Basel. Mistrz Szwajcarii był od początku faworytem i wywiązał się ze swojej roli. Kolejorz ma jeszcze szansę na jesień w pucharach, ale by dostać się do Ligi Europy, musi pokonać węgierski Videoton Szekesfehervar.
[ad=rectangle]
- Już przed losowaniem jasne było, że naszym celem jest awans do fazy grupowej niezależnie od tego z kim gramy. Trudno teraz powiedzieć czy jesteśmy faworytem. To że jest to mistrz kraju, już o czymś świadczy. Videoton stracił jednak dwóch kluczowych zawodników. Na pewno będą to ciekawe spotkania - ocenił Piotr Rutkowski, wiceprezes Lecha Poznań.
Videoton to podobnie jak Lech spadochroniarz z eliminacji Ligi Mistrzów. Przegrał w nich z BATE Borysów. Powinien być ponadto rywalem dobrze rozpracowanym przez Kolejorza. Klub ze stolicy Wielkopolski od lat poszukuje tam wzmocnień, a w szatni ma trzech Węgrów: Lovrencicsa, Kadara oraz Holmana.
- Chyba najbardziej cieszy się Gergo. Sam aspekt motywacyjny w tym momencie wzrasta. Dla każdego zawodnika to coś wyjątkowego zagrać u siebie przed rodziną i kolegami - przyznał Rutkowski.
- Z tego co wiemy, to w ostatnich latach Videoton słynął jako klub najbogatszy na Węgrzech. Płacą zawodnikom znacznie więcej niż rywale, są to pieniądze na podobnym poziomie, co nasze wynagrodzenia. Jeszcze nigdy nie udało nam się pozyskać nikogo z Videotonu, bo byli dla nas za drodzy - dodał.
Wiceprezes Lecha Poznań zaznaczył także, że czyni starania, by UEFA cofnęła decyzję o zamknięciu stadionu na mecz z Videotonem. - W pierwszej kolejności trzeba wystąpić o uzasadnienie, potem można się odwoływać. Jedno i drugie zostało zrobione - zapewnił.