Przypomnijmy, iż w niedzielę w Siedlcach odbyło się barażowe spotkanie o miejsce w pierwszej lidze. Będąca już na tym szczeblu rozgrywek Pogoń, była niewątpliwie faworytem tego meczu. Goście z Częstochowy okazali się jednak równorzędnym rywalem dla biało-niebieskich. To właśnie gracze spod jasnej góry byli bliżej wywiezienia bardzo dobrego rezultatu. Piłkarze Rakowa po bramce Wojciecha Reimana prowadzili 1:0.
[ad=rectangle]
- Ten mecz był sporą niewiadomą, gdyż było to zderzenie dwóch lig. Początek meczu był właśnie na zasadzie porównania i wybadania rywala. Wydaje mi się, że mieliśmy swoje sytuacje i gdybyśmy byli skuteczniejsi, to wynik mógł być dla nas korzystny - przyznał po meczu trener Radosław Mroczkowski.
Po stracie bramki Pogoń ruszyła do ataku. Drużynie z Siedlec brakowało jednak dokładności i spokoju w rozgrywaniu akcji. Dopiero w końcówce meczu piłkarze Piotra Szczechowicza zepchnęli rywali do defensywy. Starania biało-niebieskich zostały nagrodzone w 93. minucie, w której wyrównującą bramkę zdobył Donald Djousse.
- Za bardzo cofnęliśmy się na własną połowę. Przy prowadzeniu 1:0 brakowało nam spokoju i utrzymania się dłużej przy piłce. W końcówce gdzieś uciekło nam prowadzenie i po tym meczu sprawa gry w I lidze jest dalej otwarta - analizuje opiekun Rakowa.
Piłkarze z Częstochowy nie byli po meczu w dobrych nastrojach. Wszak zwycięstwo w Siedlec było na wyciągnięcie ręki. - W barażach jest to dla nas bardzo ważny gol, ale nie zmienia to faktu, że chcieliśmy ten mecz wygrać. Była 90 minuta na zegarze, robimy rożnego i tracimy w głupi sposób gola. Przyczyną tego, że straciliśmy bramkę jest to, że po strzeleniu bramki zamiast utrzymać się przy piłce, grać dalej to samo co graliśmy, to wkradła się jakaś dziwna bojaźń - przyznał na oficjalnej stronie Pogoni Wojciech Reiman.