Po 28. kolejce I ligi sytuacja obu drużyn nie była komfortowa. GKS Tychy z dorobkiem 24 punktów sklasyfikowany był na 16. miejscu, a do miejsca gwarantującego grę w barażach tracił pięć punktów. Z kolei Pogoń Siedlce zajmowała 17. pozycję, a na swoim koncie zgromadziła 20 punktów. Przegrany w tym pojedynku mocno ograniczyłby swoje szanse na utrzymanie na zapleczu T-Mobile Ekstraklasy. Z kolei triumf pozwolił zachować nadzieję na realizację tego celu.
[ad=rectangle]
Obie drużyny zdawały sobie sprawę z wagi tego pojedynku i zapowiadały walkę o zwycięstwo. - Każdy mecz jest dla nas o "sześć punktów". Musimy wykorzystać szansę na utrzymanie, pokonać Pogoń i zrobić pierwszy kroczek w tym kierunku - przyznał przed meczem Artur Gieraga. - Zwycięstwo z Sandecją mogło sprawić, że nasza sytuacja byłaby lepsza, ale będziemy walczyć do końca w następnym spotkaniu o zwycięstwo - stwierdził z kolei Carlos Alos Ferrer.
Od pierwszych minut do odważnych ataków ruszyli gospodarze. W 3. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego głową strzelał Muhamed Omić, ale Jacek Kozaczyński popisał się skuteczną interwencją. Goście ograniczali się do pojedynczych akcji, ale nie były one w stanie zaskoczyć Sebastiana Przyrowskiego. Więcej okazji do pokazania swoich umiejętności miał za to golkiper Pogoni, który jeszcze kilka razy popisał się udanymi interwencjami i zatrzymywał strzały Jakuba Bąka, Łukasza Grzeszczyka i Macieja Kowalczyka.
Przewaga Trójkolorowych udokumentowana została w 35. minucie. Wówczas na odważną szarżę prawym skrzydłem zdecydował się Damian Szczęsny. W polu karnym odegrał on do niepilnowanego Bąka, a ten strzałem w długi róg zmusił Kozaczyńskiego do kapitulacji. Po strzeleniu bramki tyszanie nieco zwolnili tempo gry, ale wynik nie uległ zmianie. Po przerwie do ataków ruszyli goście, którzy stwarzali sobie coraz groźniejsze okazje.
W 55. minucie to jednak gospodarze zdobyli gola. Z rzutu wolnego Marcin Radzewicz zagrał do niepilnowanego Kowalczyka, a ten nie dał najmniejszych szans Kozaczyńskiemu. Po straconej drugiej bramce gracze Pogoni jeszcze odważniej rzucili się do odrabiania strat. Okazje miał między innymi Chirri, który w 64. minucie strzelił z pierwszej piłki tuż obok bramki. Kilka minut później groźnie uderzył Antonio Calderon, ale kapitalną interwencją popisał się Przyrowski. Siedlczanie dopięli swego w 76. minucie, kiedy to gola z rzutu karnego zdobył Calderon.
Po tej sytuacji na boisku było sporo nerwowości. Podbudowani strzeleniem bramki goście rzucili się do ataków, ale nie zdołali doprowadzić do wyrównania. Im bliżej końca meczu, tym bardziej przeważali tyszanie. Swoją dominację gospodarze udowodnili w doliczonym czasie gry, kiedy to Damian Nieśmiałowski i Mateusz Mączyński pokonali Kozaczyńskiego. Dla tyszan było to niezwykle ważne zwycięstwo, gdyż wciąż mają szanse na utrzymanie na zapleczu ekstraklasy. Z kolei dla siedlczan to przysłowiowy gwóźdź do trumny.
GKS Tychy - Pogoń Siedlce 4:1 (1:0)
1:0 - Jakub Bąk 35'
2:0 - Maciej Kowalczyk 55'
2:1 - Antonio Calderon 76'
3:1 - Damian Nieśmiałowski 90+2'
4:1 - Mateusz Mączyński 90+3'
Składy:
GKS Tychy: Sebastian Przyrowski - Mateusz Grzybek, Artur Gieraga, Muhamed Omić, Marcin Radzewicz - Damian Szczęsny, Rafał Kosiec, Łukasz Grzeszczyk (89' Robert Dymowski), Maciej Kowalczyk (87' Damian Nieśmiałowski), Mateusz Mączyński - Jakub Bąk (77' Marcin Wodecki).
Pogoń Siedlce: Jacek Kozaczyński - Jan Grzesik, Tomasz Lewandowski, Przemysław Rodak, Łukasz Wójcik (70' Piotr Krawczyk) - Dawid Dzięgielewski (46' Krystian Wójcik), Nicolas Chietino, Piotr Kosiorowski (46' Chirri), Antonio Calderon, Cezary Demianiuk - Donald Djousse.
Żółte kartki: Artur Gieraga, Damian Szczęsny, Rafał Kosiec, Maciej Kowalczyk, Sebastian Przyrowski, Łukasz Grzeszczyk (GKS Tychy) oraz Dawid Dzięgielewski, Tomasz Lewandowski (Pogoń Siedlce).
Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork).
Widzów: 400.