Od początku sezonu Luis Enrique stosował klasyczne ustawienie dla FC Barcelony, ale przeciwko Paris Saint-Germain zdecydował się na system 3-4-3, w którym formację defensywną tworzyli Jeremy Mathieu, Gerard Pique oraz Marc Bartra. W linii pomocy operowali natomiast Javier Mascherano i Sergio Busquets, a nieco bardziej po bokach ustawieni byli Pedro Rodriguez oraz Andres Iniesta.
[ad=rectangle]
W nowym ustawieniu wicelider Primera Division wygrał z PSG 3:1. - To, czy określone pomysły przynoszą skutek, czy nie, weryfikują wyniki. Nie zagrał Jordi Alba, a zmiany postanowiłem dokonać także ze względu na absencję Daniego Alvesa. Zdecydowałem się na taką taktykę, która mogła w największym stopniu sprawić problemy rywalowi. To dobrze, że możemy stosować różne rozwiązania i być w nich efektywni. Paryżanie wprawdzie jako pierwsi zdobyli gola, ale generalnie byli defensywnie usposobieni, dlatego szukaliśmy więcej przestrzeni dla Messiego i miejsca do wyprowadzania piłki - wyjaśnił trener.
O zwycięstwo Dumy Katalonii zatroszczył się tercet Lionel Messi - Luis Suarez - Neymar. Każda z gwiazd zespołu zdobyła po jednym golu, a co istotne Urugwajczyk trafił po raz pierwszy na Camp Nou. - To świetna wiadomość dla zainteresowanych i całego zespołu. Mnie cieszy zdobywanie goli i zwyciężanie bez względu na to, kto wpisuje się na listę strzelców. Do pokonania PSG niezbędna jest dobra gra całego zespołu - stwierdził Enrique.
Katalończycy zrealizowali cel, jakim było zwycięstwo w grupie. Nie oznacza to jednak, że w 1/8 finału czeka ich spacerek, bowiem mogą wylosować Manchester City czy Arsenal Londyn. - Nie chcę wskazywać, na który zespół chciałbym trafić. Na pewno jednak ten, kogo los skojarzy z Barceloną, nie będzie przesadnie zadowolony. Ważne jest to, że rewanż zagramy na własnym terenie - podsumował szkoleniowiec w rozmowie z AS-em.