Dokładnie 5 lat i jeden dzień temu Ruch Chorzów pokonał na własnym stadionie Jagiellonię Białystok 5:2. Na ławce Niebieskich zasiadał wówczas Waldemar Fornalik, a Jagę prowadził... Michał Probierz.
Opiekun zespołu z Białegostoku przyjazdów do Chorzowa nie wspomina zbyt miło. - Ten stadion chyba niezbyt dobrze ze mną współpracuje. Za każdym razem, gdy rywal przeciwko mnie tutaj strzela, to pada bramka. W niedzielnym meczu z sześciu strzałów pięć wpadło do bramki - powiedział Probierz. - Rzadko się zdarza wynik 5:2, a ja tutaj przegrałem już 1:5 z Polonią Bytom, wcześniej 2:5 i 2:6. To na pewno bardzo bolesne - żalił się trener Jagiellonii.
[ad=rectangle]
W opinii szkoleniowca główną przyczyną porażki były problemy kadrowe jego zespołu. - Mecz nie mógł się dla nas lepiej zacząć. Zdobyliśmy bramkę, prowadziliśmy 1:0. Później było widać ile znaczy u nas brak kilku ogniw. Chodzi mi głównie o Michała Pazdana. Gdy zszedł w meczu z Lechem, to wówczas straciliśmy dwie bramki. Także w spotkaniu z Bełchatowem był problem. Z Maderą tworzył bardzo dobrą parę, potrafił to wszystko uporządkować, dobierać odpowiedni rytm gry zespołu. Do tego doszedł brak Gajosa i Modelskiego - powiedział Michał Probierz.
O ewentualnych problemach trener Jagielloni mówił już kilka tygodni temu, gdy jego zespół był chwalony za wyniki i styl gry. - Twierdziłem, że nasz zespół będzie zweryfikowany, gdy pojawią się kartki i kontuzje. I to się potwierdza, czeka nas teraz dużo pracy. Musimy się przygotować do czterech meczów, które jeszcze nas czekają w tym roku. Nie możemy tak tracić goli na poziomie ekstraklasy. W drugiej połowie postawiliśmy wszystko na jedną kartę. Kartki i kontuzje są dla nas bardzo bolesne - zakończył szkoleniowiec Jagiellonii.
[event_poll=28325]