Mecz Zagłębia z Widzewem był wyjątkowy, bo spotkały się zespoły, które spadają do pierwszej ligi. Na pożegnanie ekstraklasy stworzyły fantastyczne widowisko, w którym nie było kalkulacji, a za to aż sześć goli.
Spektakl popsuli na koniec kibice, którzy wrzucali odpalone race na boisko i sędzia przerwał spotkanie. Kiedy po kilku minutach gra została wznowiona, ponownie zostały odpalone środki pirotechniczne i w tym momencie arbiter zakończył pojedynek. Zegar boiskowy wskazywał wówczas 90. minutę.
[ad=rectangle]
Oba zespoły od początku starały się grać do przodu i ofensywnie, dzięki czemu kibice oglądali ciekawe, toczone w szybkim tempie widowisko. Długo akcjom brakowało skutecznego wykończenia, ale jak zaczęły padać bramki, to jedna za drugą.
Zaczął Widzew w 37 min. Po podaniu Patryka Stępińskiego w polu karnym znalazł się Mariusz Rybicki. Skrzydłowy gości popatrzył, jak jest ustawiony bramkarz rywali i technicznym płaskim strzałem posłał piłkę przy słupku do siatki.
Trzy minuty później było już 0:2. Zaczęło się od indywidualnej akcji Marka Wasiluka na lewym skrzydle. Obrońca gości dośrodkował, ale piłka spadła pod nogi jednego z obrońców Zagłębia. Ten jednak tak ją niefortunnie próbował wybić, że trafił w Marcina Kaczmarka. Do odbitej piłki dopadł Mateusz Cetnarski i strzałem z bliska w długi róg nie dał szans Tomaszowi Ptakowi.
Minęły cztery minuty i było już tylko 1:2. Po świetnym prostopadłym podaniu Miłosz Przybecki znalazł się sam przed Patrykiem Wolańskim. Uderzył lekko nad bramkarzem gości i lubinianie przegrywali już tylko jednym golem.
Kilka chwil później, już w doliczonym czasie, mogły być jednak ponownie dwie bramki różnicy. Na linii pola karnego faulowany był Rybicki i arbiter podyktował rzut karny. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Cetnarski. Podciął piłkę jak Antonin Panenka w finale mistrzostw Europy w 1976, ale nieco za mocno, bo trafił w poprzeczkę. Próbował jeszcze dobijać, ale jego uderzenie głową było tym razem za słabe.
Druga część meczu zaczęła się od mocnego uderzenia gospodarzy. W 47 min. po dośrodkowaniu Aleksandra Kwieka najwyżej wyskoczył Adam Banaś i doprowadził do remisu. Chwilę później ten pierwszy ładnie uderzył z dystansu, ale minimalnie niecelnie.
Co nie udało się Kwiekowi, udało się Marcinowi Kaczmarkowi. Pomocnik Widzewa w 56. min. świetnie przymierzył zza pola karnego i trafił niemal w samo okienko bramki Ptaka. Widzew ponownie prowadził, a kibice nadal oglądali świetny spektakl, gdzie ofensywna gra wyraźnie górowała nad defensywą.
Wynik spotkania ustalił Przybecki, który skopiował swój wyczyn z pierwszej połowy. Kiedy znalazł się przed Wolańskim, technicznym uderzeniem posłał piłkę nad bramkarzem Widzewa do siatki. Później oba zespoły miały jeszcze okazje na kolejne gole, ale wynik już nie uległ zmianie.
Artur Skowronek (trener Widzewa Łódź):
- Dziwny mecz. Było widać, jak chcieliśmy podejść do tego naszego ostatniego spotkania na poziomie ekstraklasy. Chcieliśmy zagrać z pełnym zaangażowaniem. W pierwszej połowie zrobiliśmy wiele, aby prowadzić. Byliśmy lepszym zespołem i mogliśmy strzelić więcej goli, a następnie uspokoić mecz. Brakuje nam jednak doświadczenia. W drugiej połowie udało nam się ponownie wyjść na prowadzenie, ale Zagłębie znów doprowadziło do remisu. Szkoda, że tak wyglądała końcówka spotkania i nie decydował o tym aspekt czysto sportowy. Bardzo jednak chcę podziękować kibicom, bo są oddani temu klubowi. Boli mnie gdzieś tam w głębi serca, bo coś zaczęło się tutaj sklejać. Będziemy się starali podnosić i iść dalej wytoczoną drogą.
Piotr Stokowiec (trener Zagłębia Lubin):
- To był otwarty mecz. Dla nas była to też dalsza część selekcji, bo już sprawdzamy zawodników pod kątem kolejnego sezonu. Chcemy zachować kręgosłup zespołu i do niego dodać nowe ogniwa. Chcemy połączyć przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Jeżeli chodzi o przeszłość, musimy wyciągnąć wnioski z tego, co się stało. Teraźniejszość już się zaczęła, bo robimy selekcję i obserwujemy zawodników pod kątem nowego sezonu. A jeżeli chodzi o przyszłość, to z optymizmem patrzymy do przodu. Są solidne podstawy, aby zbudować tutaj mocny zespół, którego nic nie zachwieje. Pierwsza liga będzie dla nas na pewno dużym wyzwaniem. Chcemy jednak mniej mówić, a więcej pokazywać na boisku.[b]
KGHM Zagłębie Lubin - Widzew Łódź 3:3 (1:2)[/b]
0:1 - Mariusz Rybicki 37'
0:2 - Mateusz Cetnarski 40'
1:2 - Miłosz Przybecki 44'
2:2 - Adam Banaś 47'
2:3 - Marcin Kaczmarek 56'
3:3 - Miłosz Przybecki 74'
Składy:
KGHM Zagłębie Lubin: Tomasz Ptak - Adrian Błąd, Adam Banaś, Bartosz Rymaniak, Jarosław Jach (46' Dorde Cotra), Jarosław Kubicki, Łukasz Piątek, Miłosz Przybecki, Aleksander Kwiek (80' Konrad Andrzejczak), Filip Jagiełło (46' Michal Papadopulos), Krzysztof Piątek.
Widzew Łódź: Patryk Wolański - Patryk Stępiński, Krystian Nowak, Rafał Augustyniak, Marek Wasiluk, Mariusz Rybicki, Princewill Okachi (84' Povilas Leimonas), Bartłomiej Kasprzak (79' Piotr Mroziński), Mateusz Cetnarski, Marcin Kaczmarek, Eduards Visnakovs.
Żółte kartki: Milosz Przybecki, Bartosz Rymaniak (Zagłębie) oraz Patryk Wolański (Widzew).
Sędzia: Sebastian Jarzębak (Bytom).
Widzów: 3426.
W 45. minucie Mateusz Cetnarski nie wykorzystał rzutu karnego - strzelił w poprzeczkę.
[event_poll=27506]