Górnik prowadził w Krakowie już od 4. minuty po golu Mateusza Zachary, ale na przerwę zabrzanie schodzili, przegrywając 1:2. Po zmianie stron Adam Danch trafił na 2:2 i 3:2 dla Górnika. Najpierw zachował się najprzytomniej w zamieszaniu powstałym w polu karnym Wisły po rzucie rożnym, a potem jak rasowy snajper wykończył kontratak gości, wkręcając w ziemię stopera Wisły Michała Czekaja.
- Lepiej nie mogliśmy zacząć, ale później znów oddaliśmy rywalowi prowadzenie. Najważniejsze jednak jest to, że w II połowie podnieśliśmy się z kolan i wygraliśmy. Cieszą mnie bramki, ale ja jestem w pierwszej kolejności obrońcą i patrzę na grę w obronie, a tu mamy jeszcze wiele do poprawy - mówi Danch.
[ad=rectangle]
Przy drugim trafieniu kapitan Górnika zachował się jak Lucio za najlepszych czasów, inicjując kontrę zespołu i podłączając się do niej do samego końca: - Sytuacja była taka, że miałem miejsce, by podłączyć się do akcji, Rafał Kurzawa dobrze mi dograł i dzięki Bogu zdobyłem gola. Zachowanie Czekaja? Nie powiem, że miałem łatwo, ale dobrze, że to wykorzystałem.
Mecz z Wisłą był 200. Dancha w barwach Górnika. W I zespole zabrzan zadebiutował 4 marca 2007 roku w spotkaniu... z Wisłą Kraków właśnie. - Fajnie uczcić w ten sposób jubileusz, ale najważniejsze jest zwycięstwo. Dzięki temu jesteśmy wyżej w tabeli - kończy.