Trener Legii Warszawa zagościł przy Bukowej. Czego tam szukał?

Podczas sobotniej potyczki GKS-u Katowice z Wisłą Płock na stadionie przy Bukowej pojawił się trener Legii Warszawa, Jan Urban. Kogo obserwował szkoleniowiec mistrzów Polski? Kandydat był jeden...

Mowa o Łukaszu Budziłku, który zanotował świetną rundę jesienną, a wcześniej równie dobrze w barwach GKS-u Katowice poczynał sobie wiosną. Młodemu golkiperowi śląskiej drużyny z końcem czerwca kończy się umowa, a przy Bukowej mówi się coraz głośniej o tym, że 22-latek będzie zimą jednym z czołowych celów transferowych kilku klubów T-Mobile Ekstraklasy.

W tym też celu w sobotni wieczór w Katowicach pojawił się Jan Urban. Trener Legii Warszawa na trybunę główną wszedł tuż przed pierwszym gwizdkiem sędziego. Tam ciepło przywitał się z Henrykiem Górnikiem.

W katowickim klubie szkoleniowiec mistrzów Polski jest mile widziany. Nie jest tajemnicą, że to za sprawą wstawiennictwa Urbana przed sześciu laty pierwszoligowca przejął Adam Nawałka, jeden z najmilej wspominanych przez kibiców trenerów GKS-u ostatnich lat.

Łukasz Budziłek znajduje się na celowniku Legii Warszawa
Łukasz Budziłek znajduje się na celowniku Legii Warszawa

Po przywitaniu z byłymi piłkarzami katowickiego klubu Urban usiadł i z karteczką w ręku notował każdą udaną interwencję bramkarza gospodarzy. Ten nie miał co prawda tego wieczoru zbyt wiele pracy, ale regularnie był zatrudniany przez piłkarzy Wisły Płock przy groźnie wyglądających centrach we własne pole karne. Budziłek był jednak tego dnia bezbłędny i ani razu nie wypuścił piłki z rąk.

Po końcowym gwizdku sędziego bramkarz GieKSy nie chciał na temat swoich szans na transfer na Łazienkowską się wypowiadać. - O swojej przyszłości nie myślę. Gram dla GKS-u i skupiam się na każdym kolejnym meczu. To miłe, że inne kluby się mną interesują, ale się nie podpalam, bo mam w Katowicach jeszcze robotę do zrobienia - podkreśla gracz drużyny z Bukowej.

Piłka nożna na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku! Tylko dla fanów futbolu! Kliknij i polub nas!

Źródło artykułu: