Pojedynek z Flotą Świnoujście ułożył się Sandecji Nowy Sącz znakomicie. Nie minęło dziesięć minut, a objęła prowadzenie po główce Fabiana Fałowskiego. - Dostał piłką w głowę, od tego stoi w tym polu karnym - uśmiechał się asystujący przy bramce Adam Mójta. - Czy moja wrzutka była perfekcyjna? Niech Fałowski powie - dodał.
Po uzyskaniu prowadzenia Sandecja spoczęła na laurach. Przez ponad godzinę grała kunktatorsko, nie miała zamiaru szczególnie zabawiać publiczności. - Na pewno mecz nam się ułożył. Świnoujście jest trudnym terenem, dlatego każdy punkt wywieziony stąd ma niemałą wartość. Mamy końcówkę rundy, doszedł nam w czwartek meczu pucharowy, w którym nieszczęśliwie musieliśmy zagrać dogrywkę. To wszystko weszło nam w nogi, a na dodatek mieliśmy troszkę słabszy okres przygotowawczy przed tym sezonem - wyliczał obrońca Bianconerich.
Sandecji zabrakło kwadransa, aby cieszyć się ze zwycięstwa. Do remisu doprowadził strzałem głową Ensar Arifović, czyli napastnik mający patent ma nowosądeczan. - Strzelił nam dwa gole w Pucharze Polski, w niedzielę znowu wcisnął. No leży mu ta Sandecja, ale oby to był ostatni raz. Oby do wiosny mu przeszło i jak przyjedzie do nas i zagra, to nic nie strzeli - życzy sobie Mójta.
- Z przebiegu meczu jesteśmy zadowoleni z wyniku. W końcówce czegoś nam zabrakło. Nie chcę powiedzieć, że uszło z nas powietrze, ale odczuliśmy w nogach trudy ostatnich dni. Po prostu zabrakło sił i konsekwencji przy stałym fragmencie. Powtórzę jeszcze raz, że mimo tego straconego gola nie możemy narzekać - dodał.
Przedstawiciele Floty mieli pretensje do Pawła Dreschela za niepodyktowanie rzutu karnego po zagraniu Petera Petrana, który kopnął piłkę we własną rękę. - Sędzia ma sekundy na podjęcie decyzji. Czasem podyktuje karnego, czasem nie. Oczywiście jeśli była ręka, to gospodarze mają uzasadnione pretensje. Mi trudno oceniać tę sytuację, stałem przy krótkim słupku i nie widziałem dokładnie - wyjaśniał defensor.
Flota Świnoujście tkwi po tym meczu w strefie spadkowej. Gra mizerną piłkę, lecz z drugiej strony - nie odstaje od drużyn, które przyjeżdżają do Świnoujścia. Prześladuje ją brak szczęścia? - Na pewno trochę im brakuje tego farta. Widziałem mecz Floty z GKS-em Bełchatów i faktycznie mieli więcej sytuacji, a stracili gola po strzale życia Renusza i rykoszecie. W niedzielę było w pewnym stopniu podobnie. Mają wysokich zawodników, a zagapili się przy dobrym stałym fragmencie w naszym wykonaniu. Taka bywa piłka, ale każdy ma swoje problemy. Od poprzedniego sezonu Sandecja balansuje nie w czołówce, a między środkiem a dołem tabeli – przypomniał Adam Mójta.
- Teraz mamy dwie kolejki, aby zapewnić sobie spokojną zimę. Nie będę buńczucznie deklarował, że zdobędziemy sześć punktów. Mamy przed sobą trudny mecz z liderem, a następnie - o ile pogoda pozwoli - wyjazd do Brzeska. Chcemy zapunktować i z tym powiększonym dorobkiem spokojnie przepracować okres przygotowań.