Jeszcze kilka minut przed godz. 20.30 (o tej porze miał zabrzmieć pierwszy gwizdek arbitra) wszystko było w porządku, a piłkarze obu zespołów ustawili się w tunelu i byli gotowi do wyjścia na boisko. Nagle jednak zgasły wszystkie jupitery i na obiekcie zapanował mrok. Na masztach świeciły się jedynie czerwone lampy kontrolne.
Paweł Raczkowski wstrzymał wyjście obu zespołów na murawę. Zawodnicy natomiast podtrzymywali gotowość do gry drobnymi ćwiczeniami w budynku klubowym.
Światło działało tylko na nowej części trybun stadionu (w zadaszeniu), jednak to było zdecydowanie za mało, by pozwolić na rozpoczęcie spotkania.
Awarię usunięto w nieco ponad dziesięć minut i o godz. 20.41 arbiter oraz główni aktorzy czwartkowego widowiska zameldowali się na boisku. Chwilę później zaczęła się rywalizacja.