Biało-czerwoni pokonali reprezentację Trzech Koron po golach Dominika Furmana i Michała Żyry i obronili pozycję lidera grupy eliminacyjnej. - Odrobiliśmy stratę po porażce w Szwecji 1:3 i jesteśmy w komfortowej sytuacji. Eliminacje układają się po naszej myśli - ocenia pomocnik Malagi.
Podopieczni Marcina Dorny bardzo dobrze zareagowali po wrześniowych porażkach w Malmoe (1:3) i Portugalii (1:6). - W Szwecji przegraliśmy, ale prowadziliśmy grę i powinniśmy wygrać, ale popełniliśmy wiele błędów, których w rewanżu uniknęliśmy. Wtedy zbyt łatwo pozwoliliśmy Szwedom na rozgrywanie piłki na naszej połowie - teraz tego nie było - mówi Pawłowski.
Polska po 4 kolejkach, czyli na półmetku eliminacji, jest liderem swojej grupy. - Nasza postawa nie jest dla nas zaskoczeniem. Przed startem eliminacji wiedzieliśmy, że może być dobrze, chociaż nie czuliśmy się faworytami. Nie patrzymy na inne zespoły, ale myślę, że mamy silną kadrę - twierdzi wychowanek Łódzkiego Klubu Sportowego.
Pawłowski od dwóch tygodni jest zawodnikiem hiszpańskiej Malagi. Mówi, że aklimatyzacja na Półwyspie Iberyjskim przebiegła bez zarzutu: - Już po dwóch tygodniach łapałem komendy na boiska. Po półtora miesiąca dogadywałem się na mieście, a teraz jest jeszcze lepiej. Z językiem nie mam większych problemów. Poza tym z domu wyjechałem w wieku 16 lat, więc już długo jestem takim samotnikiem. Piłkarsko nie czuję się gorszy od nikogo. Parę razy już zagrałem, co jest dowodem na to, że mogę tam grać.
Szerokim echem odbił się debiutancki gol Pawłowskiego dla Malagi w spotkaniu z Realem Valladoid. 21-letni Polak trafił do siatki rywali w stylu Dennisa Bergkampa.
- Udało mi się to (śmiech). Na pewno dopiszę do trafienia do swojego dzienniczka wspomnień, ale chcę jeszcze takie strzelić. Widziałem ten satyryczny obrazek. To miłe, ale następnym razem kopnę w buraki i będą się ze mnie śmiali, więc nie przywiązuję do tego wielkiej wagi - uśmiecha się.