Przemysław Pitry: Trafienie cieszy, ale niedosyt pozostaje

W letnich sparingach Górnika Przemysław Pitry strzelał jak na zawołanie i był najskuteczniejszym strzelcem zabrzan. Jedną z jego ofiar stał się m. in. bramkarz Panathinaikosu Ateny, Arkadiusz Malarz. W lidze jednak były snajper Lecha zawodził i nie umiał się przełamać. Nastąpiło to dopiero w meczu 8. kolejki z Wisłą Kraków.

Po meczu napastnik Górnika Zabrze, Przemysław Pitry był zadowolony z gry zespołu i przełamania swojej niemocy strzeleckiej: - Przede wszystkim wybijaliśmy Wisłę z jej meczowego rytmu. Wielokrotnie byłem faulowany, ale sędzia nie zawsze odgwizdywał te przewinienia. Na pewno było to dla nas ciężkie spotkanie, ale cieszę się z punktu wywalczonego po ciężkiej walce i bramki strzelonej Wiśle.

27-letni snajper zabrzan przyznał, że trener Henryk Kasperczak podpowiadał drużynie jak zagrać w meczu z Wisłą, by osiągnąć korzystny rezultat: - Trener podpowiadał nam przez cały czas, a szczególnie w drugiej połowie, jak powinniśmy zagrać żeby osiągnąć w tym spotkaniu korzystny rezultat. Dzięki jego wskazówkom mieliśmy okazje do wyprowadzania kontrataków i sytuacje strzeleckie. Na pewno szkoda, że nie udało nam się dowieźć zwycięstwa do końca, ale musimy myśleć już o kolejnych meczach, aby pokazać w nich tą samą walkę, co w spotkaniu z Wisłą.

Urodzony w Pszczynie zawodnik żałował kilku okazji strzeleckich, których w meczu z Białą Gwiazdą nie wykorzystał: - Na pewno żałuję niewykorzystanych szans. W sytuacji gdy padła bramka, dopisało mi trochę szczęścia, ale też miałem okazję na podwyższenie wyniku. Chciałem uderzyć po długim słupku, ale zabrakło trochę precyzji i piłka minęła bramkę. Szkoda, bo była dobra okazja do podwyższenia prowadzenia. Byłoby 2:0 i myślę, że Wisła by się nie podniosła.

Komentarze (0)