Energetyk ROW Rybnik po dziewięciu kolejkach w I lidze był bez wygranej. W niedzielę szczęście uśmiechnęło się do drużyny z Gliwickiej, która pokonała Dumę Lubelszczyzny 1:0. Na pochwałę zasłużył blok defensywny beniaminka. - Razem wygrywamy, razem przegrywamy. Gdy zespół zagra na zero z tyłu, to nie ma czegoś takiego, że dobrze zagrała tylko linia obrony - tłumaczy Sławomir Szary.
- Owszem, ustrzegliśmy się głupich błędów, ale całą drużyną staraliśmy się być blisko siebie. Jeśli dało się pressować na połowie przeciwnika, to staraliśmy się to robić, a jeśli nie, to cofnęliśmy się na swoją połowę. Takie momenty też były, bo Górnik Łęczna, to nie jest przypadkowy zespół. Udało nam się jednak wygrać - dodaje doświadczony obrońca rybniczan.
Podopieczni trenera Wieczorka odnieśli skromne, bo jednobramkowe zwycięstwo, które jednak mogło być bardziej okazałe. - Gdy widziałem w drugiej połowie te nasze sytuacje przed strzeleniem bramki, to pomyślałem sobie, że szczęście musi nam w końcu dopisać. Było widać, że bardzo dążyliśmy do wygranej. Nasza nieustępliwość została nagrodzona - cieszy się 34-letni zawodnik.
Drużyna ROW-u przerwała serię niepowodzeń, choć wcześniej również spisywała się dobrze. Czy mecz z Górnikiem Łęczna można nazwać najlepszym w jej wykonaniu? - Nie powiedziałbym. Równie dobrze graliśmy w Świnoujściu z Flotą. Nasza gra nieźle wyglądała też w Legnicy, gdzie do przerwy mogliśmy zamknąć spotkanie. Nieźle graliśmy również w Brzesku i także te pierwsze mecze jak chociażby ten w Niecieczy. W żadnym spotkaniu nie było tak, że przeciwnik nas zdominował - mówi defensor.
- Gramy w tej lidze z każdym, jak równy z równym. Po dziesięciu kolejkach mamy dziesięć punktów. Nie jesteśmy tym zachwyceni. Chcemy więcej i będziemy do tego dążyli. Teraz trzeba tylko pójść za ciosem. Jedziemy na trudny teren do Gdyni. Mam nadzieję, że będziemy zbierać punkty w szybszym tempie niż do tej pory - puentuje Szary.