Na czwartkowe spotkanie z trenerem, który Zinedine'a Zidane'a i spółkę w 2006 roku doprowadził do tytułu wicemistrzów świata, przyszło w czwartkowy wieczór bardzo wielu kibiców. - Przede wszystkim jest mi bardzo miło, że tylu was się tu stawiło. Jestem tym bardzo zaskoczony, bo przecież ta książka jest o Francji. Polska to pierwszy kraj, który odwiedzam, żeby ją promować - wyznał zgromadzonym w warszawskim Champions Sports Bar & Restaurant fanom Raymond Domenech. - Polacy bardzo lubią piwo. Może dlatego jest was dziś tak dużo? - zażartował kilka dni chwil później.
Publikacja pod tytułem "Straszliwie sam. Mój dziennik", która w naszym kraju ukazała się nakładem Domu Wydawniczego Rebis, opowiada o wielu zdarzeniach, które nie były wcześniej znane szerszej publiczności lub informacje rozpowszechniane na ich temat w mediach mocno mijały się z prawdą. - Książka nie dotyczy tylko piłkarzy, ale ogólnie świata futbolu i zmian jakie w nim zachodzą. Dzięki niej wielu Francuzom otworzyło się okno na to jak pewne sprawy wyglądają w rzeczywistości - przyznał doświadczony szkoleniowiec.
Domenech przez prawie dwie godziny cierpliwie odpowiadał na pytania słuchaczy, starając się wyjaśniać wszystkie ich wątpliwości. Trudnych pytań tego wieczoru nie brakowało. - Nie można uważać Francuzów za idiotów. Nie trzeba było tłumaczyć im co się wydarzyło w RPA. Na piłkarzy od razu urządzono polowanie, a książka tylko uszczegółowiła to co działo się w środku zespołu - opowiedział zapytany o to czemu zdecydował się publicznie opowiedzieć o wydarzeniach, które doprowadziły do jego odejścia ze stanowiska (takich jak bunt drużyny po wykluczeniu z reprezentacji w następstwie ego skandalicznego zachowania w przerwie meczu z Meksykiem podczas Mistrzostw Świata w 2010 roku), mimo że nawet w książce wielokrotnie podkreślał, że to co dzieje się wewnątrz zespołu powinno tam pozostać. - Świat przedstawiany przez francuską prasę był trochę inny od tego właściwego - dodał, wskazując jeden z głównych powodów publikacji swoich przemyśleń 61-letni Francuz.
Jeśli chodzi o samą książkę to "Straszliwie sam. Mój dziennik" jest pozycją wyjątkową. Przedstawia kulisy funkcjonowania reprezentacji Francji na przestrzeli 6 lat oczami człowieka, który jako jedyny był za nią de facto odpowiedzialny i ciężar ten różnymi sposobami (a co za tym idzie - z różnym skutkiem) próbował udźwignąć. Niektóre wyznania na pewno zaskakują, inne pomagają zrozumieć jak funkcjonuje olbrzymia machina, jaką jest współczesny futbol.
Domenech opisuje takie gwiazdy jak Zidane, Franck Ribery czy Thierry Henry od strony, o której istnieniu zwykły śmiertelnik nie mógł mieć dotąd pojęcia. - Umiejętności są na pewno podstawą, ale to nie wszystko. Francuzi są narodem indywidualistów, więc nie jest tak prosto wszystko poukładać - wyjaśniał w czwartek trener.
W książce obrywa się niemal każdemu zawodnikowi, który między 2004 a 2010 rokiem reprezentował barwy Francji. Pozycja ta nie jest jednak tylko i wyłącznie krytyką pod adresem piłkarzy. To również spowiedź autora, który przyznaje się do wielu błędów, które popełnił pełniąc funkcję opiekuna drużyny narodowej. Podsumowując, jest to niewątpliwie pozycja godna polecenia każdemu, dla kogo piłka nożna to coś więcej niż tylko 22 spoconych facetów ganiających 90 minut za futbolówką.