23-letni Serb po raz pierwszy i to tej pory jedyny zagrał w derbach Krakowa zaraz po przyjściu do Pasów w rundzie jesiennej sezonu 2010/2011. Z następnych wyeliminowała go kontuzja, a w dwóch ostatnich - kartki.
- Teraz na szczęście mogę zagrać. Lubię grać w takich meczach o wyższą stawkę i cieszę się, że będę miał na to okazję - mówi Kosanović i dodaje: - Tamte derby to był mój trzeci albo czwarty mecz w Cracovii i od razu trafiłem na derby Krakowa. Przegraliśmy na nasze nieszczęście w ostatniej minucie po strzale Boukhariego. Mam nadzieję, że teraz będzie odwrotnie. Jesteśmy dobrze nastawieni i wierzymy w siebie. Wierzymy też w naszych kibiców, którzy będą nas gorąco dopingować.
Jesienią 2010 roku Kosanović był 20-letnim zmiennikiem. Dziś jego pozycja w zespole Wojciecha Stawowego jest nieporównywalnie mocniejsza. Po powrocie do ekstraklasy "Kosa" jest zdecydowanie najlepszym zawodnikiem Pasów w przekroju wszystkich spotkań ligowych.
- Myślę, że moja rola jest taka sama jak wcześniej. W derbach nie ma znaczenia, czy ktoś jest liderem, czy nie. Każdy w naszej drużynie jest bardzo ważny i ma walczyć jak każdy inny. Tworzymy kolektyw i to się sprawdza - przekonuje lewonożny stoper.
Serb przyznaje, że w ojczyźnie nigdy nie uczestniczył w tak prestiżowych pojedynkach: - Grałem tylko derby takich mniejszych miejscowości. Nie grałem w derbach Belgradu, a to są w Serbii prawdziwe, ostre derby. Atmosfera na
nich jest naprawdę gorąca.
Wszystko wskazuje na to, że sobotni mecz przy Kałuży 1 obejrzy komplet publiczności. - To fajne uczucie, bo my zawsze chcemy, żeby kibiców było na
stadionie jak najwięcej. Nasi kibice pokażą się na pewno z bardzo dobrej strony i pomogą nam w walce. Czy kogoś zaprosiłem? Przyjeżdża do mnie dwóch kolegów z Serbii - zdradza Kosanović.
I w Cracovii, i Wiśle nie brakuje zawodników z Bałkanów. Co zrozumiałe, mieszkający w jednym mieście panowie starają się trzymać razem. - Znam się z Bunozą, z Jovanoviciem. Z Bunozą mam trochę lepszy kontakt, ale teraz przed derbami każdy jest ze swoją drużyną i pracuje na to, żeby wygrać derby, dlatego w tym okresie ze sobą nie rozmawiamy - tłumaczy "Kosa".