Trener Austrii Wiedeń: Przyjechaliśmy po awans

W środowe południe w Poznaniu pojawił się zespół Austrii Wiedeń, który w czwartkowy wieczór rywalizować będzie z Lechem o awans do fazy grupowej Pucharu UEFA. Wiedeńczycy w pierwszym spotkaniu wygrali 2:1. Trener Karl Daxbacher zdaje sobie jednak sprawę, że ta zaliczka może nie wystarczyć, dlatego jego zespół musi zdobyć bramkę. - Czeka nas bardzo wyrównane spotkanie - prognozuje szkoleniowiec Fiołków.

Austriacy wiedzą, że czeka ich trudna przeprawa, ale wierzą w końcowy sukces. - Czeka nas ciężkie zadanie, ale jesteśmy jesteśmy wstanie obronić zaliczkę z pierwszego spotkania - mówi Karl Daxbacher. - Przyjechaliśmy tutaj awansować do kolejnej rundy. Zdajemy sobie sprawę, że musimy strzelić bramkę, żeby było to możliwe. Nie możemy myśleć tylko i wyłącznie o obronieniu zaliczki z pierwszego meczu, bo to może się okazać za mało.

Daxbacher sporo czasu poświęcił na rozpracowanie gry Kolejorza i ma nadzieję, że jego wiedza na temat poznańskiego klubu przyniesie w czwartek efekty. - Po losowaniu osobiście oglądałem na żywo dwa mecze Lecha. Znamy jego mocne i słabe punkty. W pierwszym spotkaniu w Wiedniu widzieliśmy, że podczas agresywnej gry na skróconym polu udawało nam się sparaliżować ich grę ofensywną - opowiada szkoleniowiec wiedeńczyków, który najbardziej obawia się czterech lechitów. - Wszyscy oglądający mecze Lecha mogą zobaczyć, że za konstruowanie akcji ofensywnych odpowiedzialni są Murawski, Stilić, Rengifo i Lewandowski.

Karl Daxbacher nie ma żadnych zmartwień kadrowych przed czwartkowym meczem. Wszyscy piłkarze są zdrowi i mogą być brani pod uwagę przy ustalaniu składu. Wystąpi również Jacek Bąk narzekający w ostatnim czasie na uraz mięśnia dwugłowego. - Bardzo się cieszę, że będzie mógł zagrać - mówi trener Austrii, który nie uważa, że karygodne zachowanie byłego reprezentanta Polski z pierwszego meczu, gdy uderzył Hernana Rengifo, będzie miało swoje skutki w czwartkowym pojedynku. - Przy agresywnych spotkaniach często dochodzi do takich sytuacji. Myślę, że nie będzie to miało bezpośredniego przełożenia na to, co będzie działo się podczas meczu.

Komentarze (0)