Wychowanek Widzewa Łódź po raz ostatni zagrał w reprezentacji Polski w listopadzie 2009 roku w towarzyskim spotkaniu z Kanadą. Później z orłem na piersi pojawi się na boisku jeszcze dwukrotnie przeciwko Mołdawii i Macedonii, ale wtedy biało-czerwoni wystąpili w ligowym, a nie optymalnym składzie.
- Powrót do reprezentacji jest bardzo miły. Cieszę się z każdego powołania, nawet do tego składu ligowego. Chcę najlepiej wykorzystać ten czas na zgrupowaniu. Mam w sumie 10 dni na pokazanie się selekcjonerowi. Rywalizacja jest bardzo duża, ale będę chciał się dobrze zaprezentować trenerowi Fornalikowi - mówi Rzeźniczak SportoweFakty.pl.
27-latek w drużynie mistrzów Polski występuje ostatnio jako środkowy obrońca. Reprezentacja Polski wobec kontuzji Łukasza Piszczka i Bartosza Bereszyńskiego ma tymczasem problem z obsadą prawej strony defensywy. W jakiej roli Fornalik powołał Rzeźniczaka?
- Trener Fornalik ma tę samą wygodę, co trener Urban w Legii - mogę zagrać na środku obrony i na boku. To, że jestem uniwersalny i trener może postawić mnie na środku obrony oraz na obydwu jej bokach, jest moim atutem, a gram tam, gdzie jestem potrzebny drużynie - teraz w Legii był to środek obrony - tłumaczy obrońca Wojskowych.
Rzeźniczak na zgrupowanie kadry w Warce udał się jako lider T-Mobile Ekstraklasy, którym Legia została po zwycięstwie 1:0 z Cracovią w Krakowie. Ta wygrana osłodziła też nieco mistrzom Polski gorycz niepowodzenia w dwumeczu o awans do Ligi Mistrzów ze Steauą Bukareszt.
- Nie był to łatwy mecz. Cracovia długo utrzymywała się przy piłce i chyba nawet procentowo miała jej większe posiadanie niż my, ale w przebiegu całego spotkania to my mieliśmy klarowne sytuacje. Wygraliśmy 1:0, ale mogliśmy wyżej. Gdzieś w głowach siedziała nam ta porażka ze Steatuą, bo to była nasza wielka szansa, ale najważniejsze, że wróciliśmy na fotel lidera przed przerwą na reprezentację - mówi Rzeźniczak.
Jak ocenia losowanie fazy grupowej Ligi Europejskiej, w której Legia zmierzy się z Lazio Rzym, Trabzonsporem oraz Apollonem Limassol? - Mogło być lepiej i mogło być gorzej. Nie mamy co narzekać. Cieszę się, że ominęły nas takie egzotyczne wyjazdy jak do Karagandy na przykład. Do Bułgarii też nie chciałem jechać. Myślę, że trafiliśmy do takiej grupy, w której z każdym możemy powalczyć o punkty i pokusić się o awans.
Legioniści mają z powodzeniem walczyć na wszystkich frontach, w które są uwikłani. - I ekstraklasa, i Liga Europejska mają dla nas jednakowy priorytet, bo w przez ekstraklasę można zdobyć kolejną szansę na awans do Ligi Mistrzów w przyszłym roku, a to jest nasz główny cel, a w Lidze Europejskiej można zdobywać punkty do rankingu UEFA, więc na naszych dobrych wynikach skorzystać możemy nie tylko my, ale też inne polskie zespoły - kończy Rzeźniczak.