Legia wygrała piąte spotkanie z rzędu, po raz kolejny aplikujący rywalowi trzy bramki. Jednak trener Jan Urban nie był do końca zadowolony ze swoich podopiecznych. - Powinniśmy wygrać większą ilością bramek. Mieliśmy sporo akcji, ale nasza skuteczność pozostawia wiele do życzenia. - mówił po końcowym gwizdku sędziego. Legia po nienajlepszym początku, prezentuje wyśmienitą formę i każdy kolejny przeciwnik jest przez nią znacząco ogrywany. Tak jak na początku już wielu Legię skreśliło, a tylko nieliczni widzieli pozytywy, tak teraz wszyscy rozpływają się nad grą Wojskowych. Ale, żeby sprawiedliwości stała się zadość, trzeba wspomnieć o mentalności i skuteczności warszawskich zawodników. - Miałem odczucie, że moi zawodnicy zlekceważyli przeciwnika i to nie po raz pierwszy. W wielu meczach widać naszą mentalność. Wydawało się, że wygramy kilkoma bramkami, ale piłkarze grali bardzo ofensywnie jedynie na początku obu połów. - mówił właśnie o podejściu do meczów ze słabszymi zawodnikami Urban. - Powinniśmy wygrać większą ilością bramek. Mieliśmy sporo akcji, ale nasza skuteczność pozostawia wiele do życzenia. "Arru" nie wykorzystywał swoich sytuacji, jak zresztą większość zawodników. - kontynuował szkoleniowiec Legii.
Również zawodnicy Legii odczuwali pewny niedosyt po tym spotkaniu. - Jesteśmy zadowoleni ze zwycięstwa. Może rezultat nie był wysoki, ale również jego poziom nie był tak dobry jak minione wygrane. - mówił kapitan Wojciech Szala. - Mieliśmy wiele sytuacji a jednak zdobyliśmy tylko trzy bramki z czego jedna to samobój. Gdybyśmy wygrali 6-1, to nikt by nic nie mówił, a jeszcze mówiono by, że mogliśmy więcej. Można powiedzieć, że największym naszym problem jest skuteczność - wtórował szkoleniowcowi Jakub Wawrzyniak. Trudno nie zgodzić się z powyższymi wypowiedziami. Przez długie momenty sobotniego meczu Piast najzwyczajniej w świecie nie istniał na boisku, broniąc jedynie dostępu do własnej bramki. I tak niską porażkę zawdzięcza właśnie przeciętnej skuteczności stołecznych piłkarzy. Swoje dwie dobre sytuacje zmarnował Arruabarrena, co w obliczu dwóch bramek Bartłomiej Grzelaka w meczu Młodej Ekstraklasy, daje mu małe szanse na wyjazd do Poznania.
A więc Legia po raz piąty zwycięska, ale tym razem nie do zera. Ta stracona bramka nie przesłoni jednak dobrej postawy obrony Legii. Po za małym błędem Inakiego Astiza, który mógł skończyć się stratą bramki, do defensywy Legii nie można mieć większych zastrzeżeń.
Piłkarze w niedziele dostali więcej czasu wolnego i mogli odpocząć przed zbliżającymi się kolejnymi spotkaniami. Wszystkie poprzednie zwycięstwa, oraz formę Legii zweryfikują październikowe mecze z Lechem (w Poznaniu), oraz z Wisłą (w Warszawie). Po tych spotkaniach będzie można powiedzieć więcej o szansach poszczególnych kandydatów do tytułu Mistrza Polski. - Od wtorku myślimy już tylko o Lechu. Ale bez większych emocji, to mecz jak każdy inny - zapowiedział mobilizację przed kolejną serią spotkań Wojciech Szala.