Ekspert bezlitosny dla Legii. "Nie ma różnicy, kto zagra. To drużyna przeciętna"

PAP/EPA / Svein Ove Ekornesvag / Na zdjęciu: mecz Molde - Legia
PAP/EPA / Svein Ove Ekornesvag / Na zdjęciu: mecz Molde - Legia

- Legia może raz na jakiś czas wygrać, ale nie stać jej generalnie chociażby na to, by pokazać ładną piłkę, by były akcje - komentuje po przegranym meczu z Molde (2:3) były zawodnik "Wojskowych", Jacek Kazimierski.

Wszyscy, którzy marzyli o marszu po 15. miejsce w rankingu UEFA i dwa polskie zespoły w ćwierćfinale Ligi Konferencji zostali bardzo szybko sprowadzeni na ziemię. Pierwsza połowa meczu Molde - Legia brutalnie zweryfikowała "mocarstwowe" plany.

Norwedzy jeszcze do przerwy zdołali zdobyć trzy bramki, a Legia na ich tle wyglądała jak zespół przypadkowych 11 przechodniów wrzuconych na murawę. Ostatecznie jednak tragiczny obraz pierwszych 45 minut przyćmiła druga część meczu, w której warszawianie zdobyli dwie bramki i sprawa awansu pozostaje wciąż kwestią otwartą.

- Dobrze, że Legia trochę się odbiła i strzeliła te dwie bramki - komentuje w rozmowie z WP SportoweFakty Jacek Kazimierski, który reprezentował barwy Legii w latach 1978-1987.

- Ważniejszym było to, że Legia umiała się podnieść. Pamiętajmy jednak, że Molde to też nie była drużyna, która zasługiwałaby na to, by oceniać ją nie wiadomo jak wysoko - dodaje nasz rozmówca.

Niepotrzebny transfer

Oczywiście, dwa trafienia Legii nieco poprawiły nastroje, jednak nie sposób przejść obojętnie nad tragiczną postawą Legionisótw. W zasadzie poza Pawłem Wszołkiem czy Kacprem Chodyną trudno kogokolwiek wyróżnić in plus. Czy jednak dziś Legia dysponuje taką głębią składu, że Goncalo Feio mógł lepiej zestawić wyjściowy skład?

- Nie ma różnicy żadnej jeżeli chodzi o to kto by dziś wyszedł na boisko. Dla mnie to jest drużyna przeciętna. Ona może raz na jakiś czas wygrać, ale nie stać jej generalnie chociażby na to, by pokazać ładną piłkę, by były akcje. Wiadomo, może nie iść drużynie, masz swoje sytuacje i nie trafiasz, jak chociażby Benfica z Barceloną. Ale tam Benfica grała dobry mecz, tylko po prostu Szczęsny bronił wszystko - ocenia Kazimierski.

Kto natomiast zdaniem byłego bramkarza Legii i reprezentacji Polski zawiódł najbardziej?

- Ten Kovacević mnie nie przekonuje. Ok, jest to facet, który ma doświadczenie, bronił w Rakowie, był w Sportingu, ale tam znowu nie grał. Tak więc po co ściągać takiego piłkarza? Wolę już grać Tobiaszem i go piłować cały czas, aby się wyrabiał. Wolę Tobiasza, niż takiego Kovacevica, którego muszę ściągnąć z Portugalii, a tu na miejscu mam wychowanka. Trzeba było dać trochę czasu Tobiaszowi. To młody zawodnik, ma dobre warunki. Ja bym go szlifował. Też co w porównaniu z innym zawodnikami mógł taki Tobiasz? Kto dziś w Legii jest lepszy? - pyta Kazimierski.

Rzut monetą

Zimowe wzmocnienia ogólnie  jednak póki co nie wpływają korzystnie na grę Legionistów. W meczu z Molde oprócz Kovacevicia wystąpił także sprowadzony z Pogoni Wahan Biczachczjan i też trudno tu powiedzieć cokolwiek pozytywnego o jego występie. Z kolei Ilja Szkurin nie mógł wystąpić z powodu niezgłoszenia do rozgrywek. Zamiast tego po raz kolejny kibice musieli oglądać przeciętnego Marca Guala.

- Widocznie w Legii nie ma pieniędzy i już. Tu potrzeba jednak dobrego skautingu, trzeba dobrze oceniać piłkarzy i brać tych co się nadają. Ja wiem, że nie trafi się ze wszystkimi, że można się raz czy dwa pomylić, ale na pięciu... wypada jednak wziąć trzech dobrych - punktuje Kazimierski.

Nasz rozmówca przyznaje przy tym, mimo wyraźnej niechęci do Goncalo Feio, że w obecnej sytuacji trudno obwiniać Portugalczyka o zaistniałą sytuację.

- Wzięli go ze wsi i myśli, że jest wielkim trenerem, a jeszcze nic nie zrobił, umówmy się. To jest facet, który ma ego trochę za duże w porównaniu do umiejętności i nie wydaje mi się, aby to był jakiś znaczący trener. Co jednak może też zrobić trener, gdy nie ma amunicji? - mówi.

Czy zatem przed rewanżem są jakiekolwiek powody do optymizmu? Przed rokiem, w 1/16 finału Ligi Konferencji, Legia również trafiła na Molde i również w pierwszym meczu na wyjeździe przegrała 2:3, by następnie u siebie polec 0:3.

- W przypadku takich drużyn to jest rzut monetą kto wygra. Tu trudno przewidzieć czy wygra Legia czy Molde, to się wszystko układa w trakcie meczu, decyduje dyspozycja dnia. Trzeba jednak zauważyć, że Legia u siebie gra gorzej niż na wyjeździe. Te wyniki Legia robiła głównie na wyjazdach - komentuje Kazimierski.

- Bardzo bym jednak chciał by Legia awansowała. Spędziłem w tym klubie 10 lat i życzę mu jak najlepiej. Po to chodzi się na mecze, by oglądać dobrą piłkę. Ale czy ja wiem? Jak Bóg da to awans będzie - podsumowuje nasz rozmówca.

Rewanżowe spotkanie Legii z Molde zaplanowano na 13 marca, na godzinę 21:00.

ZOBACZ WIDEO: Wykonał sprint przez połowę boiska. Tak pracuje ochroniarz Messiego

Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści