Sobotnia porażka z Polonią Warszawa była najwyższą domową klęską Górnika w Zabrzu od 2007 roku. Po zakończeniu spotkania zawodnicy śląskiej drużyny nie umieli znaleźć przyczyn swojej niemocy. - Nie wiem co się z nami działo. Gra w ogóle nam się nie kleiła. Akcje się nie zazębiały. Ta porażka boli, tym bardziej, że Polonia nie zagrała wcale wielkiego meczu - przekonuje Bartosz Iwan, pomocnik drużyny z Roosevelta.
- Taktyka Polonii na to spotkanie była prosta. Przeszkadzali nam oni w rozgrywaniu piłki i wyprowadzali szybkie kontry. Kiedy nie było okazji na kontratak, to wybijali piłkę na pałę i z tych długich zagrań stwarzali sobie sytuacje, po których padały bramki - dodaje zawodnik śląskiej jedenastki.
Górnik przy jednobramkowym prowadzeniu Czarnych Koszul był kilka razy bliski wyrównania, ale szwankowała skuteczność. - Umieliśmy dochodzić do sytuacji strzeleckich, ale mi mimo naszych starań nic nie wpadło do siatki. Widząc, że możemy Polonię ugryźć rzuciliśmy wszystkie siły do ofensywy i zostaliśmy za to skarceni kolejnymi bramkami - wyjaśnia "Ajwen".
Po ostatnim zwycięstwie w Lubinie Górnik po raz kolejny nie zdołał zapunktować w drugim meczu z rzędu. - Nikt z nas nie spodziewał się takiego wyniku i takiego scenariusza. Nie można jednak rozrywać szat. Przegraliśmy mecz, czasu się nie cofnie. Zostały jeszcze trzy mecze, trzeba podnieść głowę i walczyć do końca. Musimy postarać się zmazać tę plamę już w Szczecinie - wskazuje piłkarz zabrzańskiego zespołu.
Znacznie skomplikowała się też droga zespołu Adama Nawałki do europejskich pucharów. - Pucharami nie zaprzątamy sobie głowy. Dopóki piłka w grze, to wszystko jest możliwe. Zostały trzy kolejki i dziewięć punktów do zdobycia. Nie takie rzeczy się w piłce zdarzały i wierzymy, że nam też uda się do końca sezonu już tylko wygrywać. Żeby tak się stało musimy jednak zdecydowanie poprawić grę w defensywie i zdecydowanie skuteczniej radzić sobie w ataku - puentuje gracz drużyny 14-krotnych mistrzów Polski.