GKS Tychy niespodziewanie włączył się do walki o awans do T-Mobile Ekstraklasy. W ostatniej kolejce beniaminek sięgnął po komplet punktów w derbowej potyczce z Polonią Bytom. - Spotkanie nie należało do łatwych. W opinii wielu byliśmy jego zdecydowanym faworytem, ale my mieliśmy w pamięci ostatni wynik Polonii z Flotą Świnoujście. Mówiłem w szatni moim zawodnikom, żeby podeszli do tego meczu z maksymalną koncentracją i to nam się udało - ocenia Piotr Mandrysz, trener tyskiej drużyny.
- Nie da się ukryć, że to spotkanie nie było najlepsze w naszym wykonaniu. Zawsze gra się tak jak przeciwnik pozwala, a Polonia nastawiła się na grę z kontrataku, stąd nie było nam w tym meczu łatwo. Kluczem do zwycięstwa była pierwsza bramka, którą udało nam się strzelić krótko po przerwie. Mogliśmy wtedy przejść do taktyki, w której czujemy się najlepiej. Oddaliśmy przeciwnikowi inicjatywę, samemu szukając okazji po kontrataku - wyjaśnia szkoleniowiec GKS-u.
Mimo że śląska drużyna traci dziś raptem dwa punkty do lidera, to priorytety klubu z Edukacji są inne. - Miejsce w tabeli cieszy, ale jeszcze bardziej cieszy to, że 39 punktów, jakie zgromadziliśmy, gwarantuje nam utrzymanie w I lidze na dwa miesiące przed finałem rozgrywek. Satysfakcja jest tym większa, że w lipcu i sierpniu nie brakowało głosów, że jesteśmy głównym kandydatem do spadku i będziemy pełnić rolę dostarczyciela punktów. Zadaliśmy tym opiniom kłam, co też jest dla nas powodem do satysfakcji - przyznaje Mandrysz.
Trener GKS-u ciepłe słowa skierował także pod adresem bytomskiej drużyny. - Gospodarzom należą się słowa uznania za dzielną postawę. Ci młodzi chłopcy z każdą minutą spędzoną na boisku nabierają bezcennego ligowego doświadczenia, prezentując styl, którego w Bytomiu nie powinno się wstydzić. Życzę Jackowi Trzeciakowi powodzenia w tym i w przyszłym sezonie, bo o tym na pewno też już myśli - puentuje opiekun beniaminka I ligi.