W 36. minucie meczu 15. kolejki Serie A na Juventus Arena Kamil Glik nakładką zaatakował Emanuele Giaccheriniego, a arbiter wyrzucił Polaka z boiska. W obronie gracza Torino FC stanęli przedstawiciele beniaminka, twierdząc że 24-latek trafił nie tylko w nogę rywala, ale także w piłkę.
Agenci pomocnika reprezentacji Włoch nie mają jednak wątpliwości, że sędzia podjął słuszną decyzję, usuwając stoper Torino z boiska. - Interwencja Glika groziła zakończeniem kariery Giaccheriniego. To był szalony atak, gdy zobaczyliśmy tę sytuację raz jeszcze, przeszły nas dreszcze - stwierdzili Furio Valcarelli i Giulio Marinelli.
- Giaccherini mógł wskutek wejścia Glika doznać zerwania więzadeł krzyżowych. Tak stało się przed laty m.in Pierluigiemu Casiraghi (w 1998 roku po starciu z Shaką Hislopem w meczu Premier League - przyp.red.). Gdyby sędzia miał w kieszonce trzy czerwone kartki, powinien wyciągnąć je wszystkie! Glik zasłużył na naprawdę długie zawieszenie - dodali.
Nie wiadomo jeszcze, na ile spotkań zostanie zawieszony reprezentant Polski. Wszystko wskazuje jednak na to, że w 2012 roku nie pojawi się już na murawie.