W sobotę piłkarze Śląska Wrocław rozgrywali swój mecz w 1/16 finału Pucharu Polski. Mistrz Polski w tej fazie rozgrywek trafił na drugoligowy KS Polkowice, który oparty jest na młodych zawodnikach z KGHM Zagłębia Lubin. Wrocławianie zwyciężyli 1:0 i awansowali do kolejnej rundy, chociaż ten mecz wcale nie był dla nich łatwy. - Po pierwsze cieszę się, że trener dał mi zagrać w oficjalnym spotkaniu. To w tym roku pierwszy mój występ. Dodatkowo zagrałem jako kapitan. To też w jakimś stopniu mobilizuje mnie i jest to wielki zaszczyt wprowadzać Śląsk Wrocław na boisko. Wygraliśmy i to jest najważniejsze. Zespół z Polkowic miał swoje sytuacje, ale tę rundę w Pucharze Polski z tymi słabszymi tak się gra - kopną, coś przed przypadek wyjdzie i nie daj Boże strzeliliby by nam bramkę. Byłaby wtedy dogrywka, mielibyśmy smród i może byśmy odpadli. Najważniejszy jest awans - mówił po meczu Rafał Gikiewicz. "Giki" w tym sezonie po raz pierwszy zagrał w podstawowym składzie w oficjalnym meczu. Niepodważalną pozycję w zespole ma bowiem Marian Kelemen.
W sobotę Gikiewicz został jednak bohaterem mistrzów Polski. Bronił on bowiem strzały polkowiczan w bardzo trudnych sytuacjach. Wrocławianie nie mają ostatnio najlepszej passy. Śląsk przegrał dwa mecze z rzędu w eliminacjach Ligi Mistrzów. Już w środę podopiecznych Oresta Lenczyka czeka rewanżowe spotkanie z mistrzem Szwecji. - Jesteśmy tak naprawdę na kolanach po tym tygodniu, w którym graliśmy z drużyną z Podgoricy i Helsingborga. Uważam, że takimi małymi kroczkami trzeba się podnosić. Sądzę, że w środę możemy powalczyć. Może to śmiesznie brzmi, ale ja w zespół wierzę. Szybko strzelona bramka na wyjeździe spowoduje, że Szwedzi nie będą tacy pewni siebie, a my przede wszystkim musimy się odbudować psychicznie i uwierzyć, że potrafimy wygrywać, że jesteśmy uzależnieni od zwycięstw. Pokazaliśmy to zdobywając kolejno wicemistrzostwo i mistrzostwo. Nie zapomnieliśmy jak się gra w piłkę - komentuje bramkarz Śląska.
Piłkarze z Polkowic, chociaż występować będą w II lidze, ze Śląskiem walczyli jak równy z równym. - Ja mając 17 lat też bym chciał zagrać z Waldkiem Sobotą czy Tomkiem Jodłowcem. Uważam, że oni nie mieli nic do stracenia. Przegrywając dostali brawa, a jakby wygrali, to już w ogóle byłaby euforia. Nie mieli tyle do stracenia co my. Gdybyśmy przegrali, to myślę, że komentarze byłyby w stylu "Śląsk tonie w Pucharze Polski". Nie graliśmy wszystkimi zawodnikami, którzy wystąpili w środę, chociaż nie uważam, żeby to był drugi skład, wszyscy zasługujemy na szansę i wszyscy są blisko grania - wyjaśnił młody golkiper zielono-biało-czerwonych.
Schodzących z boiska piłkarzy z Wrocławia pożegnały gwizdy nielicznie zgromadzonej miejscowej publiczności. - Nie chcę obrażać mieszkańców Polkowic. Każdy ma do tego prawo, kupuje bilet i wyraża swoją opinię. My jesteśmy profesjonalistami i musimy być na to przygotowani psychicznie - podsumował Rafał Gikiewicz.