Mistrz Polski nie miał litości dla broniącego się przed spadkiem Radomiaka Radom. Jagiellonia Białystok rozbiła "Zielonych" 5:0, strzelając wszystkie pięć goli w pierwszej połowie.
- Nie jest łatwą sprawą wygrać 5:0. Cieszymy się ze zwycięstwa i oczywiście z jego rozmiarów, ale przede wszystkim ze zdobycia trzech punktów - powiedział trener Adrian Siemieniec na konferencji prasowej.
- Weszliśmy w ten mecz kapitalnie, powiedziałbym, że niespodziewanie. Byliśmy wybitnie skuteczni. Życzyłbym sobie, żebyśmy zawsze tak rozpoczynali, ale wiemy, że to nie jest możliwe. Wyszliśmy na boisko z bardzo dobrym nastawieniem. Chciałem widzieć taką drużynę i taką zobaczyłem, za co dziękuję zawodnikom - komentował szkoleniowiec Jagiellonii.
Siemieniec daleki był jednak od hurraoptymizmu. - Unikałbym skrajnych opinii i bicia w bęben. Ja raczej idę w kierunku balansu, konsekwencji i spokoju, a nie do prowadzenia narracji od ściany do ściany. Zdobyliśmy tylko trzy punkty. Niczego jeszcze nie wygraliśmy - stwierdził.
ZOBACZ WIDEO: Przeniósł się do nowego klubu. Na miejscu czekała na niego legenda
- Nie mam informacji, że ktoś ma jakieś problemy zdrowotne - odpowiedział Siemieniec, zapytany o ewentualne kontuzje po spotkaniu.
- Taras Romanczuk był na ławce. Była możliwość, że wejdzie, ale biorąc pod uwagę scenariusz spotkania nie podjąłem decyzji o wpuszczeniu go na boisko, żeby nie ryzykować zdrowia na grząskiej i niestabilnej murawie. Jest zdrowy i gotowy, pozostaje kwestia stopniowego wprowadzania go do składu - wyjaśnił trener Siemieniec.
Oczywiście w innym, dużo gorszym nastroju był trener Radomiaka Joao Henriques. Przed spotkaniem twierdził, że zwycięstwo jego zespołu w Białymstoku nie będzie zaskoczeniem, ale niestety nie dało się tego sprawdzić.
- Mecz był rozstrzygnięty po dziesięciu minutach. One przesądziły. Zaczęliśmy bardzo źle i nie podłączyliśmy się do tego spotkania. Dawaliśmy Jagiellonii okazję do strzelania kolejnych goli. Oddali trzy strzały i zdobyli z tego trzy bramki. Później złapaliśmy balans, dobrze zareagowaliśmy i mieliśmy swoje okazje, ale Jagiellonia strzeliła czwartego gola i było po wszystkim. Mentalnie nas to załamało - przyznał trener Radomiaka.