Nie z Łukaszem Gikiewiczem, lecz Johanem Voskampem do meczu ze szwedzkim Helsingborgsem IF przystąpił Śląsk Wrocław. Holender miał wykorzystywać dośrodkowania z bocznych rejonów boiska, gdzie Orest Lenczyk w końcu dał szansę skrzydłowym - Waldemarowi Sobocie oraz Sylwesterowi Patejukowi.
Na Stadion Miejski we Wrocławiu nie przyszło wielu widzów. Ledwie dwanaście tysięcy zameldowało się na obiekcie, który może pomieścić prawie trzy razy tylu fanów.
Już w pierwszych sekundach zaatakowali goście. Technicznie piętą strzelał Christoffer Andersson, a z problemami obronił Marian Kelemen. Słowak ponownie musiał pokazać swój kunszt w 9. minucie. Mattias Lindstrom "położył" Amira Spahica w polu karnym i oddał strzał z kilkunastu metrów, który padł łupem Kelemena.
Kolejne minuty nie przynosiły dobrych akcji ze strony mistrzów Polski. Miałby ją Johan Voskamp, gdyby tylko lepiej przyjął piłkę. To jednak nie wrocławianie w pierwszej połowie trafili do siatki przeciwnika. Osiem minut przed przerwą, po stracie Mariusza Pawelca na własnej połowie, Szwedzi strzelili bramkę. Jeden z zawodników Helsingborgs IF oddał strzał z narożnika pola karnego, Alfred Finnbogason trącił futbolówkę i ta wpadła do "świątyni" Kelemena.
Pierwsza połowa dobiegła końca i Śląsk mógł cieszyć się, że przegrywał tylko 0:1. Goście grali zdecydowanie lepiej i stworzyli sobie kilka groźnych sytuacji. Tuż po zmianie stron WKS starał się szybko narzucić swoje tempo, ale Szwedzi uporali się z gospodarzami i przenieśli grę na połowę Śląska.
Około 55. minuty na Stadionie Miejskim pojawiły się pierwsze gwizdy. Fani miejscowych zaczęli niecierpliwić się. Trudno było im się dziwić, ponieważ gra Śląska pozostawiała wiele do życzenia.
Na domiar złego Helsingborgs IF strzelił drugiego gola. Świetnym uderzeniem z dystansu popisał się Christoffer Andersson. Kolejne minuty zwiastowały, że to nie koniec kompromitacji Śląska. Pięć minut przed końcem po fatalnym błędzie defensywy WKS-u sytuację sam na sam z bramkarzem wykorzystał Daniel Nordmark.
Chwilę później za drugą żółtą kartkę z boiska wyleciał Rok Elsner i tak Śląsk zakończył swój żenujący występ. Wrocławianie nie mają co marzyć o awansie po tak słabej grze. Trzeba się modlić, żeby w rewanżu nie było jeszcze większej kompromitacji.
Śląsk Wrocław - Helsingborgs IF 0:3 (0:1)
0:1 - Finnbogason 37
0:2 - Andersson 72'
0:3 - Nordmark 85'
Składy:
Śląsk Wrocław: Marian Kelemen - Marcin Kowalczyk, Rafał Grodzicki, Mariusz Pawelec, Amir Spahić - Rok Elsner, Przemysław Kaźmierczak (73' Dalibor Stevanović) - Sylwester Patejuk (73' Łukasz Gikiewicz), Sebastian Mila, Waldemar Sobota - Johan Voskamp (65' Cristian Omar Diaz).
Helsingborgs: Par Hansson - Loret Sadiku, Walid Atta, May Mahlangu, Mattias Lindstrom, Ardian Gashi, Thomas Braathen Sorum (65' Alvaro Santos), Alfred Finnbogason, Christoffer Andersson, Erik Wahlsedt (82' Daniel Nordmark), Jere Uronen.
Żółta kartka: Elsner (Śląsk Wrocław).
Czerwona kartka: Rok Elsner /89' - za drugą żółtą/ (Śląsk Wrocław).
Sędzia: Ivan Bebek (Chorwacja).
Widzów: 12000.
Po prostu kolejna kompromitacja... Niestety nie rozumiem zespołów tj. Śląsk. Pchają się na siłę by wygrać ligę a później nie grają nic w pucharach. KOMPROMITACJA. W Czytaj całość