Golkiper Górnika przyznaje: Ta porażka boli podwójnie

W starciu ze Śląskiem Wrocław bramkarz Górnika, Łukasz Skorupski dwoił się i troił między słupkami zabrzańskiej bramki, by uchronić swój zespół przed porażką. Sztuka ta mu się nie udała, bo mimo niezłego meczu całej drużyny dwukrotnie musiał skapitulować.

W meczu ze Śląskiem zespół Górnika zagrał zdziesiątkowany kontuzjami i kartkowymi absencjami. Nie przeszkodziło to jednak zabrzanom w nawiązaniu wyrównanej gry z wicemistrzem Polski. Wyrównanej, aczkolwiek zakończonej porażką. - Włożyliśmy w ten mecz mnóstwo sił i serca. Nie zasłużyliśmy na tę porażkę, dlatego boli ona podwójnie - przyznaje Łukasz Skorupski, golkiper drużyny z Roosevelta.

Ozdobą meczu było trafienie Waldemara Soboty, który w końcówce spotkania efektownym uderzeniem ustalił wynik na 2:0. - Wyszedł mu strzał życia. Starałem się to jeszcze obronić, ale piłka odbiła się od poprzeczki, od słupka i niestety nie wyszła w pole, ale wpadła do bramki - bezradnie rozkłada ręce 20-letni bramkarz Górnika.

Trafienie Soboty było o tyle zaskakujące, że to Górnik w drugiej odsłonie spotkania stwarzał zdecydowanie większe zagrożenie pod bramką Śląska, ale nie umiał klarownych sytuacji zamienić na bramkę. - W drugiej połowie to my graliśmy w piłkę, a Śląsk nie umiał nic zrobić. Myślę, że gdyby ten mecz zakończył się remisem, to żadna z drużyn nie miałaby powodów do narzekań. Szkoda, bo naprawdę nasza zdobycz punktowa z perspektywy boiska nie byłaby niespodzianką - przekonuje wychowanek zabrzańskiego klubu.

Wrocławianie prowadzenie objęli przed przerwą, wykorzystując błąd w kryciu zabrzańskich defensorów po rzucie rożnym. - Postanowiłem nie wychodzić do tego dośrodkowania i dzięki temu pierwszy strzał obroniłem. Z dobitką już nie dałem rady, bo zaraz przede mną stał zawodnik Śląska i dziubnął tę piłkę nad moimi rękami - opisuje zawodnik Trójkolorowych.

W wyjściowej jedenastce Górnika zabrakło kilku doświadczonych graczy. Za kartki pauzowali Michał Bemben, Michał Pazdan i Mariusz Przybylski, a z powodu kontuzji zagrać nie mogli Adam Banaś i Aleksander Kwiek. Ich miejsce w wyjściowym zestawieniu śląskiej drużyny zajęli w głównej mierze młodzi zawodnicy szerokiej kadry. - W defensywie doszło do kilku zmian, ale zarówno z Pawłem Olkowskim, Adasiem Danchem jak i z Kamilem Szymurą już graliśmy i nie mogę narzekać na ich postawę w tym meczu - uważa Skorupski.

Młody zawodnik śląskiego klubu przyznał, że Śląsk Wrocław nieprzypadkowo znajduje się dziś na fotelu lidera tabeli T-Mobile Ekstraklasy. - To na pewno dobry lider tej ligi. Nawet grając słabszy mecz potrafi wygrać mecz. To akurat dla nas zła wiadomość, bo w drugiej połowie zagraliśmy dużo lepiej, niż Śląsk w pierwszej, kiedy przeważał, ale to oni strzelali bramki, a nie my - wskazuje gracz Górnika.

W jesiennym starciu z wrocławską drużyną Skorupski debiutował na boiskach piłkarskiej ekstraklasy. Mecz zakończył się wówczas remisem 1:1. - Ciężko powiedzieć, po którym meczu byłem bardziej rozczarowany. Wydaje mi się, że debiut bolał bardziej, bo za wszelką cenę chciałem swoją przygodę z ekstraklasą rozpocząć z czystym kontem. Wtedy się nie udało, ale miałem też znacznie więcej pracy, niż teraz - puentuje golkiper drużyny 14-krotnych mistrzów Polski.

Komentarze (0)