"PSV było zdecydowanie silniejsze, jednak Legia grająca u siebie na początku próbowała atakować tak często jak było to możliwe. Gospodarzy niósł doping fanatycznej widowni. Jednak Andreas Isaksson na poważnie nie musiał interweniować. Po przerwie, gdy bramkarz Kuciak dostał czerwoną kartkę, Polacy zwiesili głowy i się poddali" - relacjonuje przebieg środowej potyczki dziennik Eindhoven Dagblad. Żurnaliści podkreślają, że PSV spisało się tak dobrze, mimo że w wyjściowym składzie zabrakło trzech kluczowych graczy: Tima Matavza, Wilfreda Boumy oraz Oli Toivonena.
Oficjalny portal klubu zauważył, że "PSV cały mecz z Legią miało pod kontrolą i strzeliło gole we właściwym momencie", a spotkanie w Warszawie było dla drużyny Freda Ruttena jedynie preludium do niedzielnego hitu Eredivisie z Feyenoordem Rotterdam. Z kolei voetbalprimeur.nl uważa, że Dries Mertens i Kevin Strootman rozmyślnie tak faulowali legionistów, by zostać ukaranymi i się "wykartkować". W efekcie obaj nie zagrają w ostatnim meczu fazy grupowej z Rapidem, ale z czystym kontem przystąpią do rywalizacji w 1/16 finału.
Podopiecznych pochwalił trener Rutten. - Byliśmy bossami na boisku. Uważam, że gdyby bramkarz Legii nie otrzymał czerwonej kartki, nic by to nie zmieniło. Na początku mieliśmy pewne trudności, bo rywale nam się przeciwstawili. Ale ostatecznie zwycięstwo nie podlegało dyskusji - ocenił. Ze skutecznie wykonanego rzutu karnego cieszył się Mertens. Belg zastąpił w tej roli Georginio Wijnalduma, który w ostatnim czasie zmarnował kilka jedenastek. - Wystarczyło się trochę skoncentrować - wytłumaczył autor bramki na 2:0.
Tymczasem przed meczem nie obyło się bez małego skandalu. Około 50 spośród 70 kibiców PSV posiadających bilety na mecz nie zostało wpuszczonych na trybuny Pepsi Arena po nieoczekiwanym przebadaniu alkomatem, który wykazał minimalną obecność alkoholu we krwi. - Zostaliśmy tą kontrolą kompletnie zaskoczeni i nic nie wskóraliśmy mimo dwukrotnej próby przekonania organizatorów. Zamierzamy złożyć oficjalną skargę do UEFA - zapowiedział dyrektor PSV, Tiny Sanders. - Dlaczego nie zorganizowaliśmy oficjalnego wyjazdu zbiorowego kibiców? Obawialiśmy się incydentów - wyjaśnił. - Byliśmy już w wielu miejscach na świecie, ale takiego czegoś jeszcze nie doświadczyliśmy - kręcili głowami fani z Holandii.