- Graliśmy z pierwszym zespołem Meksyku, nie trzecim czy czwartym garniturem, i jeśli ktoś uważa inaczej, to znaczy, że niczego nie rozumie - podkreśla Smuda, podnosząc rangę wywalczonego remisu. - Mieliśmy trochę kontuzji, na to nie można jednak narzekać i biadolić, bo ten, kto jest powołany, musi dać z siebie wszystko i pokazać swoje umiejętności - wyjaśnia.
Selekcjoner reprezentacji Polski zwraca też uwagę na wysoki poziom piątkowego spotkania. - Mecz miał bardzo szybkie tempo, oba zespoły starały się grać dużo z pierwszej piłki - podkreśla Smuda, który na przebieg boiskowych wydarzeń reagował bardzo ekspresyjnie. - Czasem trzeba skakać, czasem bić brawo, a czasem rzucić bidonem - podkreśla z uśmiechem doświadczony szkoleniowiec.
- Bardzo zależało mi, żeby moi zawodnicy przede wszystkim nabrali wiary w siebie, w to, że można z takim rywalem dobrze się zaprezentować, kiwnąć przeciwnika, czy zagrać z pierwszej piłki. Tego przekonania potrzebujemy jak najwięcej, bo gdy za dziewięć miesięcy będziemy grać na Euro, to nikt nie będzie się nas pytał, z kim gramy. Będzie trzeba zdobyć punkty, by wyjść z grupy - kończy Smuda.