- Nie ma dwóch zdań, że jego brak jest dla kadry ogromną stratą - nie ma wątpliwości Wasilewski, pytany o nieobecność na zgrupowaniu drużyny narodowej najlepszego skrajnego defensora Bundesligi. - Ja przyjechałem tutaj, żeby pokazać się z jak najlepszej strony. Na dzień dzisiejszy to Łukasz jest numerem jeden i zrobię wszystko, by przekonać trenera, że mogę być jego zmiennikiem - deklaruje doświadczony obrońca.
Sytuacja Piszczka rozstrzygnie się w połowie września, obecnie to Wasilewski jest więc podstawowym defensorem biało-czerwonych i mecze z Meksykiem oraz Niemcami powinien rozpocząć w wyjściowym składzie. - Marcin jeszcze więcej gra do przodu niż Łukasz - charakteryzuje swojego podopiecznego Smuda. - Gdy prowadziłem go w Lechu, to bardzo szybko uzbierał sześć bramek, ale miał też dużo przejazdów po swojej stronie boiska - zaznacza selekcjoner.
- Marcin grałby tylko do przodu i do przodu. Mnie się to podoba, ale nie tylko z tego składa się gra, to jest przecież defensor. Najpierw bronimy, później atakujemy - podkreśla Smuda. - Oczywiście, od tamtych wydarzeń minęło już pięć lat i teraz Wasyl ma na pewno inny styl. Nabył doświadczenie i wie kiedy pójść do przodu, a kiedy zostać, a serce do gry ma wielkie. Gdy akcja tego będzie wymagała, na pewno się pod nią podłączy - mówi selekcjoner.
Z powrotu Wasilewskiego bardzo zadowoleni są koledzy, a Jakub Błaszczykowski podkreśla, że gracz Anderlechtu pomoże drużynie nie tylko na boisku, ale i poza nim. Czy ma szansę, by znaleźć się w kadrze na Euro? - Wszystko jest możliwe, ja z nim nigdy żadnych problemów wychowawczych nie miałem - zaznacza Smuda. Najistotniejsza będzie jednak forma sportowa, o której Wasilewski będzie mógł przekonać selekcjonera już w piątek wieczorem przy Łazienkowskiej.