Awantura o Kuliga - kto ma rację?

Kto zatem jest winny zamieszania z Kuligiem w roli głównej? Temat podchwycił dziennikarz Przeglądu Sportowego, który opierając się na piśmie wysłanym do PZPN oraz słowach przewodniczącego WG Adama Gilarskiego zasugerował, że Pasy mogą pożegnać się z ekstraklasą. Tymczasem w środę specjalne oświadczenie wydała Ekstraklasa SA z jednej strony informując, że Cracovii na pewno nie grozi degradacja ani walkowery (ciekawe, kiedy miałyby zostać one zastosowane - przyp. red.), a z drugiej dobitnie tłumacząc, że to właśnie Komisja Ligi Ekstraklasy SA jest od rozstrzygania takich spraw

Prawdą jest, że do PZPN wpłynął wniosek od Górnika Łęczna, który od lipca do końca grudnia jest ponownie właścicielem karty Kuliga(piłkarz podpisał z Cracovią umowę na zasadzie Prawa Bosmana, iż będzie oficjalnie jej zawodnikiem od stycznia 2009 roku - przyp. red.), że przy zatwierdzaniu Kuliga do gry w sezonie 2007/2008 doszło do nieprawidłowości.

Górnik Łęczna sugeruje, że w lipcu 2007 roku Cracovia podpisała umowę z Kuligiem, kiedy ten miał jeszcze ważną z nimi umowę. Oficjalna strona Pasów potwierdziła, że owszem, 13 lipca 2007 roku podpisała, ale umowę przedwstępną z reprezentującym interesy Kuliga menedżerem Cezarym Kucharskim. W sierpniu PZPN ogłosił, że z winy klubu (Górnik został zdegradowany za udział w aferze korupcyjnej) kontrakt Kuliga z Górnikiem przestał obowiązywać. Wtedy też poprzednia, przedwstępna umowa między Kucharskim a Cracovią została zamieniona w przyrzeczoną i na jej podstawie Kulig został zatwierdzony do gry w poprzednim sezonie.

Umowa przyrzeczona obowiązywała do chwili uprawomocnienia się orzeczenia WG w sprawie rozwiązania kontraktu. Jak wiemy, WG przyznał rację Górnikowi i Kulig musi wrócić do Łęcznej. W rozmowie z portalem Sportowefakty.pl menedżer Kucharski zdradził, że Górnik zażądał za pół roku gry Kuliga w Cracovii aż 500 tysięcy złotych, co było nie do przyjęcia dla działaczy krakowskiego klubu. Suma ta była znana Cracovii jeszcze przed zakończeniem poprzedniego sezonu i klub nie był zainteresowany przystaniem na warunki Górnika. Teraz Kulig podpisał trzyletni kontrakt z Cracovią, który w życie wejdzie dopiero 1 lipca 2009 roku. Czy do tego czasu piłkarz będzie musiał występować w barwach Górnika?

- Nie wyobrażam sobie powrotu do Łęcznej, to dla mnie strata czasu - powiedział dla Gazety Wyborczej Kulig.

Trudno nie dziwić się frustracji zawodnika, ale z drugiej strony po raz kolejny jesteśmy świadkami, jak niejasne przepisy rządzą piłkarskim światem i jak dwa niezależne od siebie organy - Wydział Dyscypliny PZPN i Ekstraklasa SA nie wiedzą, który z nich ma jaki zakres władzy.

- Jestem zbulwersowany tym, co przeczytałem w Przeglądzie Sportowym i Fakcie - przyznał szef Wydziału Dyscypliny PZPN Adam Gilarski. - Dziennikarz pytał mnie o ewentualne kary, nigdy nie mówiłem, że za takie przewinienie związane z kontraktem klub może być zdegradowany. W moje usta włożono coś, czego nie powiedziałem. W czwartek będziemy się zajmować tą sprawą na posiedzeniu wydziału i prawdopodobnie przekażemy ja do Komisji Ligi Ekstraklasy SA, która jest właściwym organem do rozstrzygania w tej kwestii - dodał.

- Bardzo zdziwiłem się, że tą sprawą zajmuje się Wydział Dyscypliny PZPN. To jest sprawa leżąca wyłącznie w gestii naszej Komisji Ligi. Ona ma zajmować się wszystkimi spornymi sprawami między zawodnikiem a klubem, z wyjątkiem kwestii korupcyjnych. Dlatego wystąpiliśmy do Wydziału Dyscypliny o przekazanie nam całości sprawy - oświadczył dyrektor Ekstraklasy SA Marcinem Stefański..

Wydaje się, że prawdę o awanturze o Kuliga zna rzecznik PZPN Zbigniew Koźmiński, który szczerze ogłosił: - To jakieś świństwo ze strony Górnika Łęczna i reprezentującej go Agaty Wantuch. Z tego, co wiem od Adama Gilarskiego Cracovii nic nie grozi, w najgorszym przypadku kara finansowa.

Źródło artykułu: