Marcin Frączak: Z jakimi nadziejami przyjechał pan na kadrę?
Kamil Glik : Chcę się dobrze zaprezentować na treningach. Sprawić, że selekcjoner Franciszek Smuda postawi na mnie w meczach z Argentyną i Francją. Wierzę, że stać nas na dobry wynik z mocnymi rywalami, jakimi są te reprezentacje. Argentyna co prawda nie zagra w najsilniejszym składzie, ale przecież zawodnicy, którzy przyjadą występują w mocnych ligach, choćby w hiszpańskiej.
Francja przyjedzie w mocniejszym składzie. Na mecz z Polską zostali powołani m.in. Patrice Evra czy Karim Benzema. Czy z racji tego, że Francja potraktowała mecz z Polską poważniej, będzie to bardziej prestiżowe spotkanie od konfrontacji z Argentyną?
- Nie ma meczów ważnych, czy mniej ważnych. Wszystkie są ważne, bo Euro 2012 zbliża się coraz szybszymi krokami. Każde spotkanie stanowi formę przygotowywania do tej imprezy, do zgrywania zespołu. Mimo, że w reprezentacji Argentyny nie zagrają najbardziej znani jej zawodnicy, to wcale nie znaczy, że ten mecz będzie dla nas łatwiejszy. Argentyńczycy, którzy przyjadą do Polski, grają w mocnych klubach m.in. w Sevilli. Wcale nie zastanawiam się nad tym, że pierwszy mecz może być łatwiejszy, nie biorę tego w ogóle pod uwagę.
Oczywiście liczy pan na grę w obu meczach. Z kim chciałby pan zagrać na środku obrony?
- Ja chcę przede wszystkim zagrać. Za sprawy personalne odpowiada selekcjoner, który postawi na takich piłkarzy, jacy będą mu najbardziej pasować do koncepcji. Jeśli dostanę szansę, to właściwie jest mi wszystko jedno z kim będę tworzył blok obronny.
Od jakiegoś czasu w mediach trwają dywagacje, że jeśli Polska przegra oba mecze, to Franciszek Smuda będzie musiał odejść. Na pewno zetknął się pan z tego typu komentarzami. Czy czuje pan, że kadrowicze zagrają w meczach z Argentyną i Francją o głowę selekcjonera?
- To są jedynie spekulacje. Ja tak to traktuję. Te dwa najbliższe mecze będą takie same jak poprzednie. Będą stanowić formę przygotowań do Euro 2012. W nich zagramy dla siebie, dla trenera, a także dla kibiców.
Te mecze będę ważne z jeszcze jednego powodu. Polska jest dopiero na 71. miejscu w rankingu FIFA, a pozycja będzie miała wpływ na podział koszyków w losowaniu eliminacji do mistrzostw świata w 2014 roku. Grozi nam, że w lipcu będziemy losowani z piątego koszyka. Trudno będzie poprawić nam lokatę w meczach z tak trudnymi rywalami!
- Rywale są trudni, ale w dzisiejszej piłce nie ma łatwych meczów. Jakiś czas temu Polska wygrała z Wybrzeżem Kości Słoniowej, które jest dobrym zespołem. To świadczy, że mamy potencjał. Poza tym gramy u siebie, trzeba to wykorzystać.
W tym sezonie spadł pan z Bari z Serie A, w poprzednim z ekstraklasy z Piastem Gliwice. Nie miał pan zbyt szczęśliwego okresu w ostatnim czasie!
- Jeden piłkarz nie decyduje o wyniku całego zespołu. Spadek, to oczywiście nic przyjemnego, ale wiosną rozegrałem kilkanaście meczów w Serie A, to też ma swoją wymowę.
Gdzie będzie pan grał w przyszłym sezonie?
- Wracam do Palermo, gdzie chcę podczas okresu przygotowawczego walczyć o miejsce w składzie.
A czy jest możliwe koleje wypożyczenie do jakiegoś innego włoskiego klubu? Może skusi się pan na powrót do Polski?
- Zobaczymy jak to się wszystko potoczy. Z Palermo wiąże mnie kontrakt do czerwca 2015 roku. W najbliższym czasie nie planuję powrotu do Polski.
Jak panu się podoba włoska piłka? Co pan sądzi o tym kraju?
- Z miesiąca na miesiąc coraz lepiej się tam aklimatyzuję. Dla obrońcy, Serie A, to chyba najlepsze miejsce, aby mógł się rozwijać. Kto, jak kto, ale Włosi słyną z bardzo dobrej gry obronnej. Nie mogę więc narzekać. Dobrze się czuję w tym kraju, odpowiada mi jego klimat.
We Włoszech gra się w trochę innych porach jak w Polsce. Niedziela, często upał, a tu trzeba biegać w dosyć wczesne popołudnie. Jak panu się to podoba?
- We Włoszech jestem prawie rok, powoli się przyzwyczajam. Tak jak wspomniałem, mam jeszcze czteroletni kontrakt z Palermo, więc nie myślę o opuszczeniu tego kraju.