ACF Fiorentina ze wspomnianym Borucem w bramce zmierzy się na Artemio Franchi z Udinese Calcio, czyli jedną z najbardziej bramkostrzelnych drużyn Serie A, a już na pewno posiadającą najbardziej bramkostrzelny duet napastników. Polakowi na pewno bardzo trudno będzie zatrzymać Sancheza i Di Natale, ale jeśli będzie bronił tak jak do tej pory, to być może uda mu się zachować czyste konto i utrudnić zadanie swojemu rywalowi, Sebastienowi Freyowi, który już od jakiegoś czasu jest w pełni sił i chciałby wrócić do bramki Violi. Jak na razie jednak Sinisa Mihajlović woli stawiać na Boruca, który jest o jedną żółtą kartkę od zawieszenia.
Także uważać musi Kamil Glik, gdyż jeśli obrońca wypożyczony z US Palermo do AS Bari zostanie ukarany przez arbitra, to będzie go czekała dyskwalifikacja. Galletti już przed tygodniem spadli do Serie B, ale to wcale nie oznacza, że nie postarają się w konfrontacji z AS Romą o sprawienie niespodzianki. Polakowi na pewno nie będzie łatwo zatrzymać takie gwiazdy jak Francesco Totti czy Mirko Vucinić, ale jeśli Glik będzie się dobrze spisywał, to być może także w przyszłym sezonie będzie grywał w najwyższej klasie rozgrywek we Włoszech, bo wydaje się, że zawodnik w ostatnich spotkaniach ligi włoskiej w tym sezonie będzie walczył o swoją przyszłość.
Błażej Augustyn w przeciwieństwie do pozostałych Polaków występujących na co dzień we Włoszech raczej nie zagra, a jego Catania Calcio postara się zbliżyć do utrzymania w Serie A poprzez zwycięstwo z Cagliari Calcio. Sycylijczyków czeka jednak bardzo trudne zadanie, gdyż zespół którego barw broni Włoch z polskimi korzeniami, Robert Acquafresca na pewno tanio skóry nie sprzeda.
Te pojedynki (może poza Fiorentina - Udinese) pozostaną w cieniu starcia, do którego dojdzie na zakończenie 35. kolejki Serie A, w którym to Lazio Rzym podejmie na Stadio Olimpico Juventus Turyn. Trudno wskazać faworyta, bo Juve co prawda w tym sezonie gra zdecydowanie poniżej oczekiwań, a Biancocelesti wręcz odwrotnie, ale w pojedynkach z wielkimi klubami piłkarze Luigi Del Neriego raczej nie zawodzą.