Patrząc na przebieg spotkania z PGE GKS-em Bełchatów, Lechia może czuć niedosyt. - Na pewno tak, bo powinniśmy zdobyć trzy punkty. Żałujemy, że nam się nie udało, ale co zrobić? Było 0:0 - powiedział Kamil Poźniak, który w piątek grał przeciwko kolegom z byłego klubu i nawet w jednym momencie podał piłkę rywalowi. - Tak, pomyliły mi się koszulki. Oczywiście żartuję. Najważniejsze jest dla nas dobro drużyny i żałuję, że zremisowaliśmy. Traktuję to jak porażkę, bo były nam potrzebne punkty. Walczymy przecież o europejskie puchary. W piątkowym meczu na pewno zabrakło bramki, bo gdyby nam się to udało, to grałoby się o wiele łatwiej - powiedział piłkarz.
Lechia wiosną nie prezentuje tak efektownej gry jak to miało miejsce w rundzie jesiennej. - Na pewno nie gramy na sto procent naszych możliwości i nie ma co tego ukrywać. Aby marzyć o pucharach, musimy po prostu poprawić naszą grę - przyznał Późniak, którego czeka teraz prestiżowy mecz Pucharu Polski z Legią Warszawa. - Z Legią gra się bardzo ciężko, ale gramy u siebie i będziemy walczyli o awans. To jest dla nas najważniejsze - powiedział.
Kamil Poźniak nie dostaje zbyt wielu minut od trenera Tomasza Kafarskiego. Jak się jednak okazuje, sam piłkarz nie ma pretensji do szkoleniowca, gdyż ma świadomość swojej nie najlepszej dyspozycji. - Liczę, że będę swoją postawą zadowalał siebie, trenera i całą drużynę. Na razie trener daje mi mniej pograć, bo moja gra po prostu go nie przekonuje - powiedział piłkarz. - Muszę grać tak, jak potrafię. Trudno mi powiedzieć kiedy się przełamię, bo nie chcę patrzeć do przodu, a chcę prezentować już teraz jak najlepszą formę. Chcę od każdego kolejnego meczu grać jak najlepiej. Może na to, że nie pokazuję pełni swoich umiejętności, wpływa fakt, że chcę się jak najlepiej prezentować - zastanawia się zawodnik biało-zielonych.