Suworow jest zawodnikiem Cracovii od stycznia 2010 roku. Pasy zapłaciły wówczas za niego Sheriffowi Tyraspol ok. 200 tysięcy euro. Od tego czasu rozegrał dla krakowskiego klubu 20 oficjalnych spotkań, ale tylko jedno w pełnym wymiarze czasowym i strzelił jedną bramkę.
Pod koniec ubiegłego roku podczas gali w Mołdawii, na której został wybrany drugim najlepszym piłkarzem w ojczyźnie, przyznał, że jednym z jego celów na 2011 rok jest zmiana drużyny. Po kilku tygodniach 23-letni pomocnik podtrzymuje to, co powiedział na łamach mołdawskim mediów.
- Czy odejdę z Cracovii? Wszystko jest możliwe. Nie mogę nic powiedzieć na sto procent. Rozmawiałem z menedżerem, klubem, trenerem i prezesami Cracovii - mówi Mołdawianin, który liczy na to, że krakowianie nie będą stawiać przeszkód przy jego ewentualnym odejściu. Jego sprowadzeniem zainteresowane są kluby spoza Polski i Mołdawii.
Suworow nie ukrywa, że chęć zmiany klubu podyktowana jest tym, że w Krakowie nie gra regularnie. Jak sam przyznaje, kolejni trenerzy Pasów ustawiają do na środku pomocy, a jego nominalną pozycją jest lewe skrzydło. - Zdecydowanie lepiej czuję się z boku - na lewej albo prawej stronie. Rozmawiałem o tym jeszcze z trenerem Ulatowskim, ale on twierdził, że nie powinienem grać na boku. Przecież w reprezentacji Mołdawii zawsze grałem na boku - dziwi się Suworow.
W Cracovii na lewej pomocy najczęściej występuje teraz Saidi Ntibazonkiza, z którym władze klubu wiążą spore nadzieje. - Nie boję się rywalizacji. Konkurencja w drużynie jest bardzo dobra. Wiele zależy również ode mnie, od tego w jakiej będę formie. Zobaczymy jak będzie, jak będę prezentował się na boisku. Będę jeszcze rozmawiał z trenerem Szatałowem. Jeśli on będzie chciał mnie zostawić to zostanę. Czemu nie? Oczywiście zostanę jak będę grał, bo jeśli mam tylko siedzieć na ławie to chcę odejść - puentuje wychowanek Sheriffu Tiraspol.