Gra Joela Tshibamby doprowadza do furii kibiców Lecha Poznań. Jak na razie zdołał on zdobyć tylko jedną bramkę w meczu z Manchesterem City. Poza tym ciągle rozczarowuje i udowadnia, że jego umiejętności są zbyt niskie jak na drużynę mistrza Polski. Kongijczyka co prawda często piłka szuka i dochodzi on do dobrych sytuacji, ale nie potrafi ich wykorzystywać.
W meczu z Polonią Bytom Tshibamba nie wybiegł na boisko ani na minutę, a we wcześniejszym spotkaniu z Lechią Gdańsk znów zmarnował idealną sytuację, gdy w sytuacji sam na sam z Sebastianem Małkowskim, przelobował go, ale nie trafił w światło bramki. - Gdyby wykorzystał swoją sytuację, to jego wyraz twarzy byłby bardzo zadowolony, a tak cieszył się tylko ze zwycięstwa, a nie ze swojej postawy. Już o tym rozmawialiśmy i będziemy starali się podnieść go na duchu. Na pewno ma możliwości, aby być dobrym napastnikiem - mówił wtedy Bartosz Bosacki, kapitan Kolejorza.
22-letni napastnik ciężko znosi swoją słabą dyspozycję i reakcje kibiców, którzy nie są zadowoleni z wpuszczania jego na boisko. To na pewno nie pomaga Tshibambie lepiej prezentować się na boisku. - Po jego reakcjach widać, że jest trochę zdołowany psychicznie tym, że od początku mu nie idzie. Wierzę, że się odbuduje i pomoże Lechowi. My zrobimy wszystko, aby mu pomóc - dodaje "Bosy".
Również sztab szkoleniowy liczy, że Tshibamba zdoła jeszcze pokazać swoje umiejętności, choć nie wiadomo jaka będzie jego przyszłość w Lechu, bo zimą poznaniacy chcą kupić przynajmniej jednego wartościowego zawodnika. - Przed Joelem dużo pracy. Przyszedł w momencie, w którym drużyna była po okresie przygotowawczym z zespołu prezentującego inny rodzaj gry taktycznej i ciężko mu znaleźć swoje miejsce. Musi zacząć myśleć jak reszta drużyny. Nie wolno przekreślać żadnego człowieka i trzeba mu dać szansę. Tylko od niego będzie zależało czy ją wykorzysta - zakończył Ryszard Kuźma, asystent Jose Marii Bakero.