Mateusz Dębowicz: Mecz ze Śląskiem był twoim pierwszym po długiej przerwie. Jak się czułeś na boisku?
Dickson Choto: - Tak, długo byłem kontuzjowany i jestem bardzo szczęśliwy, że znowu mogę grac w piłkę i pomagać drużynie.
Sam mecz był trochę szczęśliwy dla Legii. W pierwszej połowie to Śląsk zdecydowanie dominował.
- Jeśli się chce można nazywać to szczęściem. Według mnie tak nie było. Celem gry w piłkę jest zwycięstwo. Możesz mieć wiele okazji i nie trafić, a możesz dostać jedną szansę i ją wykorzystać.
Wróciłeś do składu i Legia nagle stała się o wiele pewniejsza w obronie.
- Nie, nie, nie. To na pewno nie przeze mnie. Wszyscy wiedzieliśmy, że trzeba być skoncentrowanym. Dużo pracowaliśmy na treningach, obudziliśmy się, ale najważniejsza była dobra komunikacja.
Mimo tego, że macie wielu nowych zawodników z wielu krajów?
- Staram się używać polskiego albo angielskiego, ale przecież wspólny jest dla nas język piłki. Czasami nie trzeba też w ogóle nic mówić. Wystarczy pokazać rękoma czy jakimś ruchem.
Błędy jednak wam się przytrafiły, choćby przy świetnej okazji Diaza.
- Rzeczywiście w tamtej sytuacji powinniśmy zachować się o wiele lepiej. Najważniejsze jest jednak, że z trudnego wyjazdu wywozimy trzy punkty i z tego bardzo się cieszymy. Będziemy pracować by zdobywać kolejne.
Dzisiaj wielokrotnie starłeś się pomagać w ofensywie.
- Jeśli mam piłkę jako pierwszy to mogę szybko wyprowadzić akcję. Po co mam zawsze podawać do pomocnika skoro czasem mogę go zastąpić i zaskoczyć rywala?
Po porażce z Polonią z meczu na mecz gracie coraz lepiej.
- To jest właśnie najważniejsze, żeby następował postęp. Źle zagraliśmy w pierwszym meczu sezonu, ale teraz z każdym nadchodzącym spotkaniem staramy się poprawiać naszą grę i nad tym wszyscy ciężko pracujemy. To musi przynieść rezultaty i będzie coraz lepiej.
Z Bełchatowem na pewno zagracie o pełną pulę.
- W tym zespole musi być tak, że każdy chce grać wyłącznie o zwycięstwo. Wprawdzie nigdy nie wiesz jak to potoczy się na boisku, bo futbol jest nieprzewidywalny, ale celem grania i trenowania zawsze jest wygrana.
Teraz macie też dla kogo grać , bo na Łazienkowską wrócił doping.
- Zdecydowanie. To jest bardzo ważne. Gdy przychodziłem do Legii wiedziałem, że kibice wspaniale dopingują swój zespół i są z nim zawsze. Niestety w ostatnim czasie miał miejsce ten słynny konflikt. Teraz wraz z piłkarzami cieszymy się, że obie strony były w stanie się porozumieć i wszystko zmierza w dobrym kierunku.
Chyba trudno nie grać dobrze, gdy mecze odbywają się na tak pięknym obiekcie.
- To nie tylko kwestia nowego obiektu. Tutaj chodzi o grę dla Legii. Jak długo grasz dla Legii masz myśleć tylko o zwycięstwie. Czy to w meczu towarzyskim, ligowym czy jakimkolwiek innym. O to ma nam wszystkim chodzić w tym, co robimy.