Bednar znowu zapewnia komplet punktów - relacja z meczu Ruch Zdzieszowice - Zagłębie Sosnowiec

Zagłębie zdobyło w Zdzieszowicach komplet punktów i zachowało pozycję wicelidera. Sosnowiczanie męczyli się z wymagającym beniaminkiem, ale różnicę po raz kolejny zrobił niezawodny w tym sezonie Vladimir Bednar.

- Rzeczywiście, jest tak, że zwycięstwa nie przychodzą nam łatwo. Podobnie było z Polonią Nowy Tomyśl i chyba tylko z Zawiszą od początku do końca kontrolowaliśmy przebieg meczu - mówił po spotkaniu pomocnik Zagłębia Adrian Pajączkowski. Rzeczywiście, scenariusz po raz kolejny był ten sam: sosnowiczanie grali przyzwoicie, zdobyli bramkę, a później oddali inicjatywę ambitnie prezentującemu się rywalowi.

Samo trafienie było kapitalne. Marcin Lachowski pociągnął lewą stroną, zagrał wzdłuż linii pola karnego, dwóch jego kolegów przepuściło piłkę, a zamykający akcję Vladimir Bednar mocnym, precyzyjnym uderzeniem nie dał żadnych szans Marcinowi Feciowi. - Krzyczałem do Adriana Pajączkowskiego, żeby puścił piłkę, później do Kuby Snadnego, który najpierw myślał, że to obrońca próbuje go zmylić, ale na szczęście się zorientował. Ja tylko dopełniłem formalności - opowiadał zadowolony zdobywca bramki. Dodajmy tylko, że przy wszystkich pięciu trafieniach Zagłębia w tym sezonie, słowacki pomocnik miał swój udział jako strzelec, bądź asystent.

- Do tego momentu wszystko układało się dobrze. Realizowaliśmy założenia taktyczne i kontrolowaliśmy przebieg meczu. Później przez własne, indywidualne błędy, pozwoliliśmy przeciwnikowi się rozkręcić - ocenił boiskowe wydarzenia trener Zagłębia, Marek Chojnacki. Jeszcze przed przerwą Ruch mógł odrobić straty. Najpierw głową strzelał zupełnie niepilnowany na piątym metrze Tomasz Kasprzyk, a chwilę później w bardzo podobnej sytuacji znalazł się Mateusz Sobota. Oba uderzenia były jednak niecelne.

Druga połowa to narastający napór Ruchu, który postawił wszystko na jedną kartę i w pewnym momencie grał już praktycznie czterema napastnikami. Zagłębie broniło się i czasem odpowiadało. Po uderzeniach Snadnego, Lachowskiego i Bednara goście mogli podwyższyć prowadzenie, to jednak gospodarze byli bliżsi wyrównania. Groźny był Adam Giesa, który nie tylko sprawnie rozprowadzał piłki, ale też dobrze uderzał z rzutów wolnych, na skrzydle rozkręcił się Kasprzyk i kilka razy pod sosnowiecką bramką było naprawdę gorąco. Defensywa drużyny z Zagłębia Dąbrowskiego popełniała sporo błędów, ale napastnikom Ruchu brakowało zimnej krwi, a czasami szczęścia, by wywalczyć jeden punkt.

Sosnowiczanie po meczu cieszyli się ze zwycięstwa, ale trener Chojnacki ma też powody do zmartwień, bowiem w jego drużynie jest coraz więcej kontuzji. Do narzekającego już wcześniej na uraz Marcina Folca po meczu w Zdzieszowicach dołączyli Michał Skórski i Adrian Marek. Obaj naciągnęli ścięgna i ich gra w kolejnym spotkaniu stoi pod dużym znakiem zapytania.

Ruch Zdzieszowice - Zagłębie Sosnowiec 0:1 (0:1)

0:1 - Bednar 32'

Ruch: Feć - Bella (68' Góra), Jakubczak, Drąg, Cieślak, Giesa, Damrat, Sobota (50' Kapłon), Nowosielski (68' Buchała), Kasprzyk, Damrat.

Zagłębie: Bensz - Strojek, Balul, Marek (45' Zioło), Łuczywek, Bednar (79' Lilo), Skórski (72' Skrzypek), Mielec, Pajączkowski, Lachowski, Snadny (89' Cyganek).

Żółte kartki: Snadny, Bednar, Zioło, Skrzypek (Zagłębie).

Sędzia: Marcin Słupiński (Sieradz).

Widzów: 1200 (w tym 200 gości).

Źródło artykułu: