Brak komunikacji
Mecz z Flotą Świnoujście nie przypominał tych spotkań, jakie podopieczni Czesława Jakołcewicza rozgrywali na stadionie przy ulicy Świętokrzyskiej w minionym sezonie, kiedy to rywale mówili otwarcie o trudnej do zdobycia twierdzy Ostrowiec. Wszystko za sprawą sporych zmian, jakie zaszły w kadrze KSZO przed obecnymi rozgrywkami.
- Ta gra nie wyglądała tak, jak bym sobie życzył, ale to wynika także z małego doświadczenia tych młodych zawodników. W poprzednim sezonie miałem na ławce zawodników, którzy byli doświadczeni, po wejściu na boisku potrafili przytrzymać piłkę, potrafili nadać ton grze. Teraz mam młodzież, ale ja się nie poddaję - zauważył po meczu trener Czesław Jakołcewicz.
O mankamentach w komunikacji na boisku wspomniał również pomocnik KSZO, Jakub Cieciura.
- Była cisza na boisku i nikt sobie nie podpowiadał. Zabrakło konstruktywnych podpowiedzi, żeby jeden drugiemu pomagał. Może to było przyczyną naszej porażki. Pierwsze koty za płoty i oby te niedobre leżały już za tymi płotami i się nie podniosły - powiedział zawodnik KSZO.
W poprzednim sezonie z linii obronnych grą drużyny dość głośno i efektywnie kierowała para środkowych obrońców KSZO - Radosław Kardas i Tomasz Ciesielski. Obecnie ten pierwszy trenuje z drugim zespołem KSZO, a Tomasz Ciesielski reprezentuje barwy Dolcana Ząbki.
Najważniejsze pieniądze
Obaj trenerzy wypowiedzieli się również o chorej sytuacji w polskiej piłce, kiedy to młodzi zawodnicy wybierają lepiej płatną grę w niższej lidze, niż możliwość wypromowania się choćby w I lidze.
- Często rozmawiam z menadżerami, ale również z samymi zawodnikami i to jest dla mnie przykre, że młody piłkarz przedkłada pieniądze, nad możliwość gry w wyższej lidze. Takim przykładem był ostatnio Michał Twardowski, który przez tydzień z nami przebywał, trenował. Codziennie z nim rozmawiałem, potwierdził, że chce u nas grać, a po meczu sparingowym z Wisłą Kraków nie żegnając się, nawet nie mówiąc słowa wyjechał. Jest to smutne, że mając praktycznie 90% szans na grę, woli pójść o ligę niżej - przyznał Czesław Jakołcewicz.
W podobnym tonie wypowiadał się również szkoleniowiec Floty Świnoujście, co tylko potwierdza to smutne, ale niestety nagminne zjawisko.
- Ja też miałem kilku takich zawodników, którzy decydowali się na grę w niższej lidze, bo dostawali tam tysiąc złotych więcej - powiedział trener Floty Świnoujście, Petr Nemec.
Wysokie kontrakty nie w KSZO
Jakołcewicz na konferencji prasowej bronił w pewien sposób działaczy, którym nie udało się zatrzymać w Ostrowcu Świętokrzyskim podstawowych zawodników, stanowiących w zakończonych rozgrywkach o sile KSZO. Klub wybrał bowiem opcję z cięciem kosztów i próbą wyjścia z długów.
- Nasi zawodnicy sami sobie obcięli kontrakty. Nie zaglądam im w papiery, ale zarabiają trzy, trzy i pół tysiąca, natomiast wczoraj rozmawiałem z zawodnikiem grającym już w tej lidze i w kontekście jego zatrudnienia mowa byłą o siedmiu tysiącach. Tak samo, jak mówiło się, że Adam Cieśliński czy Łukasz Matuszczyk by tu zostali. Tylko nikt nie wie, jakich pensji sobie zażyczyli. Oni życzyli sobie ponad dziesięć tysięcy. Jeden piętnaście, drugi trzynaście tysięcy złotych. Do tego jeszcze Marcin Folc - dziewięć tysięcy. No ale z czego my mamy dać, jak spłacamy zaległości sprzed pięciu lat. Dla mnie to jest smutne, że zamiast grać i promować się w wyższej lidze, to idzie do niższej ligi, bo tak jak tu wspomniał trener Nemec, dostaje tysiąc złotych więcej - zakończył Czesław Jakołcewicz.
Kołyska
Przed meczem z KSZO nie wyspał się nigeryjski napastnik Floty - Charles Uchenna Nwaogu. Powodem takiego stanu rzeczy były narodziny syna, który na świat przyszedł w nocy z piątku na sobotę. Zawodnikowi nie przeszkodziło to w dobrej grze, którą udokumentował bramką strzeloną w 43. minucie spotkania. Zespół uczcił ten fakt wykonaniem kołyski.