- Debiut to debiut, powoduje dużą nerwowość - przyznał po ostatnim gwizdku sędziego świeżo upieczony reprezentant Polski. - Wydaje mi się, że cały zespół rozpoczął bardzo niepewnie. Z minuty na minutę Finowie opadali jednak z sił, było więcej miejsca na boisku, pojawiły się więc okazje do zdobycia bramki - relacjonował przebieg spotkania w rozmowie z dziennikarzami.
Mierzejewski już w 6. minucie mógł wpisać się na listę strzelców. Po nieudanym wybiciu piłki przez Otto Fredriksona pomocnik Polonii stanął przed pustą bramką, z dystansu uderzył jednak bardzo niecelnie. - Doskonale zdaję sobie sprawę, że było to zagranie bardzo nieudane. Trener nie musiał mi tego uświadamiać - przyznał, chwaląc jednocześnie motywacyjne zdolności Franciszka Smudy.
Piłkarz Czarnych Koszul w Kielcach spisał się znacznie lepiej od innego debiutanta, Adama Matuszczyka. - W klubach mamy zupełnie inne zadania. Adam odpowiedzialny jest za defensywę, ja zaś często angażuję się w atak. W związku z tym starałem się ciągnąć naszą grę do przodu i wydaje mi się, że momentami wyglądało to naprawdę nieźle - z uśmiechem ocenił własną postawę.
Polakom do zwycięstwa zabrakło przede wszystkim skuteczności. Biało-czerwoni kontrolowali grę, dłużej utrzymywali się przy piłce, akcjom brakowało jednak solidnego wykończenia. - Szkoda zmarnowanych okazji, mogliśmy strzelić kilka bramek - przyznał Mierzejewski. - Mogło być zdecydowanie lepiej i żałuję, że nie udało się wygrać. Zwycięski debiut wspominałbym znacznie lepiej.