Czesław Jakołcewicz (trener KSZO): Ocenię tylko mój zespół, gdyż ocena występu gości nie jest moim zadaniem. Dziś, po raz pierwszy w tym roku, graliśmy na przyzwoitym boisku i jestem z tej gry zadowolony. Szkoda, że nie wykorzystaliśmy dobrych sytuacji, po których mogliśmy zdobyć bramki. Jeśli dobrze pamiętam, mieliśmy 3 sytuacje przed przerwą i 4 po przerwie, a mimo to kończymy mecz z zerowym dorobkiem bramkowym. Gola straciliśmy przez gapiostwo i nieuwagę obrońców, co jest zresztą u nas dość częste. To bramki liczą się jednak do zwycięstwa, a nie sytuacji podbramkowe... Należy tez zauważyć, że zespoły ŁKS-u i KSZO mają odmienne cele - gospodarze walczą o awans, my o utrzymanie. Jestem pewien, że mój zespół w dalszej części sezonu urwie parę punktów silnym przeciwnikom.
Grzegorz Wesołowski (trener ŁKS-u): Gratuluję mojemu zespołowi tego zwycięstwa, bo ciężko było podnieść się po ostatniej dotkliwej derbowej porażce. Mecz przypominał momentami sparing, przez to, że na trybunach nie było naszych fanów. Gra bez presji publiczności mija się z celem. Na boisku obserwowaliśmy wiele męskich pojedynków, ale na składne akcje też wkrótce przyjdzie czas. Każdy tydzień pracuje na naszą korzyść i w tej rundzie zaprezentujemy się jeszcze bardzo dobrze. Ważne jest, że zawodnicy widzą sens tego co robimy - dzisiejsze zwycięstwo to bodziec do dalszej pracy. Gdy trener coś tam im mówi na treningach, a nie ma wyników, to czasem patrzy się na niego dość dziwnie. Gdy jednak zawodnicy widzą, że praca przekłada się na zwycięstwa, daje to motywację. Wierzę, że w nadchodzących ważnych meczach zaprezentujemy się dobrze przed łódzką publicznością.