Sosnowiczanie mają za sobą kilka dni ciężkich treningów, przeszli też badania pod okiem specjalisty od przygotowania fizycznego Pawła Ryngiera. - Ich wyniki pozostawię oczywiście do wiadomości mojej i sztabu szkoleniowego. Mogę powiedzieć tyle, że żaden piłkarz nie wrócił po świętach z nadwagą i nie musiał zasilić klubowej kasy karą umowną. Zrealizowaliśmy wszystkie elementy fizyczne i taktyczne, zaplanowane na ten tydzień. Każdy na treningach pracuje na 100 procent, a zawodnicy, którzy wracają po kontuzjach nawet na 150 procent. Widać u nich głód piłki - mówi trener Zagłębia Piotr Pierścionek.
W piątek sosnowiczanie zmierzą się z Pelikanem Łowicz. Przeciwko drugoligowcowi z grupy wschodniej, wybiegną dwie jedenastki, każda rozegra po 45 minut. Jedynym zawodnikiem, który zagra przez pełne 90 minut będzie Rafał Pietrzak. Utalentowany młodzieżowiec otrzymał powołanie do reprezentacji Polski U-19, przez co opuści dużą część okresu przygotowawczego. Trener Zagłębia chce więc maksymalnie wykorzystać czas, w którym zawodnik będzie do jego dyspozycji.
Na boisku zabraknie za to pozyskanego niedawno Lilo. Brazylijczyk w czasie treningu naciągnął mięsień czworogłowy. - To typowa kontuzja dla zawodników bazujących na szybkości. W przyszłym tygodniu powinien wrócić do zajęć - uspokaja Pierścionek. Nie wystąpi także narzekający na drobny uraz rezerwowy bramkarz Zagłębia Adrian Masarczyk. Przed szansą pokazania swoich umiejętności stanie za to testowany przez ostatni tydzień młody Mateusz Prus.
Ciekawie zapowiada się rywalizacja pomiędzy dwoma sprawdzanymi przez Zagłębie napastnikami. Pierwszym z nich jest Ensar Arifović. Piłkarz ten w atmosferze lekkiego skandalu rozstał się z Ruchem Radzionków i trenuje w Sosnowcu. Co prawda nikt w Zagłębiu nie chce oficjalnie przyznać, że chodzi o testy, ale z naszych informacji wynika, że ma szanse na podpisanie kontraktu.
Z drużyną trenuje także Ireneusz Gryboś. - Jestem bardzo zadowolony z atmosfery w zespole. Mam się od kogo uczyć, bo pracuję z zawodnikami z pierwszoligową przeszłością i trenerem z najwyższej półki. Trenujemy ciężko, więc brakuje mi jeszcze świeżości, ale odzyskałem czucie piłki i na treningach czasem uda mi się trafić do siatki - śmieje się Gryboś. Piłkarz martwi się jednak tym, że rozegra tylko 45 minut. - Szkoda, bo w tak krótkim czasie może wyjść strzał życia, ale może też nie udać się pokazanie pełni umiejętności. Wierzę w to, że trenerzy docenią też moją ciężką pracę na treningach - mówi.
Wygląda jednak na to, że zadecyduje postawa w meczu kontrolnym z Pelikanem. Co prawda stanowiska Stali i Zagłębia zbliżyły się, ale szczegółów kontraktu wciąż nie ma. - Jestem umówiony na rozmowę z prezesem Hytrym po sobotnim sparingu. Jesteśmy gotowi zgodzić się zarówno na transfer definitywny, jak i wypożyczenie. To już zależy od Zagłębia, ale oczywiście w jednym i drugim przypadku nie oddamy zawodnika za darmo - podkreśla prezes Stali Jacek Szczepaniak.