Jagiellonia Białystok nie zaprezentowała w Gdańsku niczego szczególnego i zasłużenie (choć sensacyjnie) przegrała z Lechią 0:1 (-----> RELACJA).
- Gratulacje dla Lechii za zwycięstwo. Widać było dużą determinację w jej grze. Jesteśmy bardzo rozczarowani, że nie wygraliśmy tego spotkania, a nawet nie zdobyliśmy jednego punktu. Tak już w sporcie jest. Musimy to zaakceptować i patrzeć przed siebie. Przed nami dużo meczów i wyzwań - mówił trener Adrian Siemieniec na konferencji prasowej.
Jedyny gol padł w 65. minucie po świetnie rozegranym rzucie rożnym przez Lechię. Białostoczanie przysnęli, a najbliżej zdobywcy bramki był wprowadzony na boisko chwilę wcześniej Lamine Diaby-Fadiga (nie była to najlepsza zmiana).
Siemieniec nie chciał jednak na gorąco analizować i wskazywać winnego. - Kryjemy strefą w polu karnym, więc liczba zawodników przy danym rywalu nie ma dużego znaczenia. Najważniejsza jest przestrzeń, którą musimy pokryć między sobą - powiedział trener Jagiellonii.
Mistrzowie Polski nie wyglądali w Gdańsku zbyt dobrze. Sprawiali wrażenie lekko zardzewiałych.
- W przerwie reprezentacyjnej nie podkręciliśmy intensywności, bo nie mamy kiedy tego zrobić. Skupiliśmy się na tym, żeby odpocząć i wrócić do zdrowia. Gdybyśmy chcieli potrenować, to nie wiem czy miałby kto dzisiaj wyjść na boisko i biegać. Wszystko co teraz powiem będzie brzmieć jak wymówka, a nie chciałbym iść w te tony - mówił Siemieniec.
- Nie chcę szukać wymówek. Po prostu przegraliśmy mecz, bo byliśmy gorsi o tę jedną bramkę. Trzeba to zaakceptować, podnieść głowę i w środę odpowiedzieć na boisku w meczu o Superpuchar - podsumował trener Jagiellonii.
ZOBACZ WIDEO: Nietypowe urodziny byłego reprezentanta Polski. Zaprezentował niezły okaz