Trener Adrian Siemieniec miał rację. Wszyscy oczekiwali od Jagiellonii Białystok zwycięstwa w Gdańsku. Trudno by było inaczej, skoro jeden z głównych kandydatów do spadku grał z ćwierćfinalistą Ligi Konferencji i z zespołem walczącym o mistrzostwo Polski.
No i piłka nożna po raz kolejny udowodniła, że lubi niespodzianki i bywa nieprzewidywalna. Bo to Lechia Gdańsk cieszy się z kompletu punktów. Gospodarzom udało się uniknąć poważniejszych błędów w defensywie i zachować czyste konto. Co więcej, w 65. minucie zdobyli bramkę po świetnie rozegranym rzucie rożnym.
Bohdan Wjunnyk parę dni temu strzelił dwa gole dla młodzieżowej reprezentacji Ukrainy. Trafił i teraz w rywalizacji z Jagiellonią.
Bramka o tyle cenniejsza, że na wagę bezcennych trzech punktów, dzięki którym Lechia ucieka ze strefy spadkowej.
Jagiellonia? Nie wykorzystała szansy, by wskoczyć na pierwsze miejsce w tabeli i musi teraz czekać na to, co zrobią Lech Poznań i Raków Częstochowa.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Aż miło popatrzeć. Takie gole nie padają często!
To generalnie był kiepski mecz w wykonaniu Jagiellonii. Pierwszy celny strzał? 58. minuta i bomba Joao Moutinho zza pola karnego, ale blisko środka bramki i Bohdan Sarnawśkyj nie popełnił błędu.
Po straconym golu goście wyraźnie przycisnęli, zepchnęli Lechię do defensywy, momentami nawet rozpaczliwej, ale nie byli w stanie wcisnąć przynajmniej jednego gola, który dałby im remis.
Lechia broniła się heroicznie, czasem nawet rozpaczliwie, ale dowiozła korzystny wynik do końcowego gwizdka sędziego.
Już pierwsza połowa była dość senna. Po pojedynczych zagraniach dało się rozpoznać, która drużyna walczy o utrzymanie, a która o tytuł mistrzowski, natomiast brakowało konkretów. Najlepszą szansę dla gości stworzył... Sarnawśkyj. Bramkarz Lechii wyszedł do piłki, nie trafił w nią czysto i sytuację na linii bramkowej musiał ratować Miłosz Kałahur. I niewiele zabrakło do kuriozalnego samobója, bo gospodarzy uratowała poprzeczka.
Gdańszczanie próbowali się odgryzać. Parę akcji mogło się podobać, ale tylko do pewnego momentu. Raz nieźle z dystansu przymierzył Tomasz Neugebauer, kilkakrotnie groźnie zrobiło się po krótkiej wymianie podań w bocznych sektorach, ale czy Sławomir Abramowicz został wystawiony na poważną próbę? Raczej niekoniecznie.
Jagiellonia już nie raz udowodniła w tym sezonie, że potrafi wygrywać mecze, grając w sposób ekonomiczny. W Gdańsku czekaliśmy na jakiekolwiek fajerwerki w ofensywie. I w sumie się nie doczekaliśmy. Jak to mówią - liga będzie ciekawsza.
Lechia Gdańsk - Jagiellonia Białystok 1:0 (0:0)
1:0 Bohdan Wjunnyk 65'
Składy:
Lechia: Bohdan Sarnawśkyj - Dominik Piła, Bujar Pllana, Elias Olsson, Miłosz Kałahur - Camilo Mena (82' Tomasza Wójtowicz), Rifet Kapić, Tomasz Neugebauer (85' Anton Carenko), Bohdan Wjunnyk, Maksym Chłań - Tomas Bobcek.
Jagiellonia: Sławomir Abramowicz - Dusan Stojinović (79' Norbert Wojtuszek), Mateusz Skrzypczak, Enzo Ebosse, Joao Moutinho - Kristoffer Hansen (63' Edi Semedo), Jaroslaw Kubicki (63' Leon Flach), Taras Romanczuk, Jesus Imaz, Darko Curlinov (84' Oskar Pietuszewski) - Afimico Pululu (63' Lamine Diaby-Fadiga).
Żółte kartki: Mena, Kałahur (Lechia).
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).