Rywalizacja Atletico z Realem Madryt zapowiadała się najciekawiej spośród środowego zestawu spotkań 1/8 finału Ligi Mistrzów. Królewscy bronili jednobramkowej przewagi (2:1), którą wypracowali przed ośmioma dniami.
Całe spotkanie trzymało w napięciu do ostatnich sekund, a o losach meczu zdecydowały dopiero rzuty karne. W trakcie pojedynku działo się bardzo dużo. Vinicius nie wykorzystał "jedenastki" i wdawał się w utarczki słowne z kibicami Atletico.
- To ulga. To wiele znaczy. To był trudny i skomplikowany mecz z naszej strony, ponieważ straciliśmy gola w pierwszej minucie. Oni grali defensywnie i próbowali kontratakować. Byliśmy dość cierpliwi. Bardzo trudno jest znaleźć klarowne sytuacje przeciwko Atletico, ponieważ bronią spektakularnie - wyjaśnił Carlo Ancelotti, cytowany przez sport.es.
ZOBACZ WIDEO: Nowy format Ligi Mistrzów pomógł Polakom. "Koło ratunkowe"
Odnosząc się do niewykorzystanego karnego Juliana Alvareza, Ancelotti przyznał , że piłka nożna jest bardzo dziwna.
- Dotyka piłki dwa razy, bo strzela prawą nogą i dotyka lewą. To loteria. Chcieliśmy, aby Endrick był piątym strzelcem, ale pomyśleliśmy, że Ruediger jest bardziej opanowany. Nie widziałem Endricka zbyt szczęśliwego, kiedy powiedziałem mu, że ma strzelać piąty - tłumaczy trener Królewskich.
Kolejnym rywalem Realu Madryt będzie Arsenal prowadzony przez Mikela Artetę. Pierwszy mecz zaplanowano 8 kwietnia w Londynie.